Meghan che rozstrzygnięcia sprawy. Proces może być dla niej bolesny
Meghan Markle od dobrych dwóch lat toczy batalię sądową z wydawcą gazety "Mail on Sunday". Księżna Sussex przegrała już dwie rozprawy, ale teraz chce rozwiązać sprawę bez procesu.
Sporem w sprawie jest prywatna korespondencja pomiędzy Meghan i jej ojcem, Thomasem Markle, która nieoczekiwanie wyciekła do prasy i została opublikowana w "Mail on Sunday”. Żona księcia Harry’ego oskarżyła wydawcę gazety o bezprawne wykorzystanie prywatnej korespondencji i zmanipulowanie jej ojca.
Sprawa sięga 2018 r., ale na wokandę trafiła dopiero w kwietniu 2020 roku. Wtedy miała miejsce pierwsza rozprawa. Decyzją sądu większość oskarżeń Meghan Markle skierowanych w stronę "Mail on Sunday" zostało wówczas uznanych za "nieistotne". W październiku księżna Susses przegrała drugą rundę sądowej potyczki. Sąd uchylił wniosek prawników księżnej dotyczący zablokowania powoływania się redakcji gazety i jej obrońców na informacje zawarte w biografii Sussexów, "Finding Freedom".
Książę Harry pozywa brytyjską gazetę o zniesławienie
Prawnicy księżnej wrócili na salę sądową we wtorek 19 stycznia na kolejną potyczkę. Podczas zdalnego przesłuchania zwrócili się do brytyjskiego sędziego o rozstrzygnięcie jej pozwu przeciwko gazecie na jej korzyść poprzez rozwiązanie sprawy bez procesu. Chcą, by sędzia orzekł, że publikacja listu była "poważnym naruszeniem jej prawa do prywatności". Prawnicy Meghan argumentują, że obrona właścicieli gazety nie ma szans na powodzenie. Nazwali ją "rozwlekłą, rozproszoną i niejasną". Z kolei pozwani chcą, by sprawa została rozwiązana w pełnym procesie. To oczywiście wzbudziłoby ogromne zainteresowanie mediów.
Jeśli sędzia odmówi umorzenia sprawy, to tak się właśnie stanie. To by oznaczało, że Meghan, a także Thomas Markle musieliby zeznawać. Ruch księżnej Sussex jest zrozumiały, bo ma chronić nie tylko jej prywatność, ale przede wszystkim nie pozwolić na to, by doszło do starcia w sądzie z jej ojcem, z którym nie utrzymuje kontaktu.