Jennifer Lawrence w Cannes
"Bread and Roses" w dużej mierze składa się z nagrań zrobionych przez trzy główne bohaterki. Ekipa filmowa z oczywistych względów nie mogła wjechać do Afganistanu, podobnie jak i sama reżyserka, która po zamachu stanu przez Talibów uciekła do Europy.
- Reżyserka korzystała z nagrań od kobiet, które kręciły swoimi telefonami, ale był jeden zaufany operator, który pomagał okazjonalnie - komentowała Lawrence w rozmowie z "Variety".