Od Trinity do matki
"Matrix" przyniósł też rozgłos Carrie-Anne Moss, która na ekranie wcieliła się w Trinity. I choć inni aktorzy narzekali, że po filmie Wachowskich wpadli do szufladki, aktorka twierdziła, że nie miała takiego problemu.
- Tak szczerze, „Matrix” nigdy nie sprawił mi żadnych problemów zawodowych. Nigdy nie zostałam zaszufladkowana – mówiła, zapewniając, że dość łatwo udało się jej odseparować od roli Trinity.
O filmowej trylogii mówi jednak niechętnie; uważa, że to już dawno zamknięty rozdział.
- Nie zagrałabym postaci podobnej do Trinity z szacunku do niej i z szacunku do filmu. Nie chcę być znowu odzianą w skórę, kopiącą tyłki ostrą laską, noszącą tylko inne imię – mówiła. - Nie mam problemu z graniem, na przykład, matek. Rola musi być po prostu dobrze napisana, nieważne, co to za postać. Zresztą zawsze chciałam być mamą…