Tytan pracy
- Znałem go ponad 30 lat. Nasza znajomość zaczęła się przy premierze słynnego widowiska "Z tyłu sklepu" Zenona Laskowika, gdzie jako młody choreograf zdobywałem arkana sceniczne. W tym programie byli sami artyści, a między nimi Zbyszek, który się okazał zupełnie normalnym facetem, komunikatywnym i fantastycznym. I ta znajomość ciągnęła się wiele lat, aż dotarliśmy do "Tańca z gwiazdami", gdzie spotkaliśmy się jako stare wygi. Nieraz się kłóciliśmy, ale to tylko na antenie i to z przymrużeniem oka. Później w garderobie było fantastycznie i wesoło. Był określony mianem człowiek-dusza - wspominał Piotr Galiński w rozmowie z WP Gwiazdy. - Okazał się tytanem pracy przy widowisku "Sonata Belzebuba", w którym grał główną rolę w Teatrze STU. Oprócz grania śpiewał i skomponował muzykę. Pokazał wtedy, że jest wielkim artystą. Był fantastyczny dramaturgicznie, pracował po 15 godzin dziennie, mógłby pracować całą dobę. To był facet nie do zdarcia i to go chyba zgubiło, za dużo pracował - podsumował juror tanecznego show.