Trwa ładowanie...

Wokalista Nocnego Kochanka: Seksualność jest wszechobecna w muzyce, u nas traktowana jest jak coś dziwnego

- Zarzuca się nam często, że robimy sobie żarty i piszemy teksty na sprośne tematy w otoczce muzyki metalowej. To jest wszechobecne w rocku za granicą - mówi w rozmowie z WP wokalista Nocnego Kochanka Krzysztof Sokołowski.

Krzysztof Sokołowski (Nocny Kochanek) na festiwalu w Jarocinie Krzysztof Sokołowski (Nocny Kochanek) na festiwalu w Jarocinie Źródło: East News, fot: Piotr Dziurman, REPORTER
d1hoc38
d1hoc38

"Turbo kochaś", "Rżnę się jak zwierz" czy "Rób mi tak" - piosenki o takich tytułach można znaleźć na nowej płycie Nocnego Kochanka zatytułowanej "Stosunki międzynarodowe". Nie są to tym razem autorskie kompozycje, a covery utworów Judas Priest, WASP i Led Zeppelin, a także Kiss, AC/DC, Guns N' Roses czy Iron Maiden. O podobieństwach w tematyce piosenek, podejściu do seksualności w muzyce rockowej oraz do - z perspektywy byłego nauczyciela - edukacji seksualnej opowiedział Krzysztof Sokołowski, wokalista Nocnego Kochanka.

Rafał Mrowicki, Wirtualna Polska: Teksty rockowych sław w twoim polskim tłumaczeniu brzmią momentami bardziej frywolnie niż autorskie piosenki Nocnego Kochanka.

Krzysztof Sokołowski, wokalista Nocnego Kochanka: Wielu ludzi zapomina o tym, że świat rocka i metalu opiera się w dużej mierze na takiej frywolności i tzw. rock and rollu. W tekstach anglojęzycznych jest to wszechobecne. Zarzuca się nam często, że robimy sobie żarty i piszemy teksty na sprośne tematy w otoczce muzyki metalowej. Celem tej płyty jest przede wszystkim edukacja. Wiemy też, że wielu ludzi zapomina o korzeniach rocka i warto przypomnieć lub pokazać im klasyki.

Przy okazji chciałem spełnić swoje małe marzenie, czyli podjąć się zaśpiewania tekstów, które samodzielnie przetłumaczę. Już gdy byłem nastolatkiem, kręcił mnie przekład tekstów kawałów, których słuchałem. Później, na studiach lingwistycznych tłumaczenia dawały mi coraz więcej frajdy, jako że stawały się lepsze, dzięki technikom translatorycznym i umiejętnościom językowym, które tam zdobywałem.

d1hoc38

Gdy z Nocnym Kochankiem mieliśmy w swoim dorobku kilka autorskich albumów studyjnych, chcieliśmy czymś zaskoczyć. To trochę poboczny projekt. Nie wszyscy w zespole byli do niego od razu entuzjastycznie nastawieni. Jednak w końcu doszliśmy do wniosku, że będzie to ciekawy przerywnik przed naszą autorską płytą, która jest już nagrana i ukaże się w przyszłym roku.

Chciałeś pokazać, że treści waszych piosenek nie różnią się bardzo od tego, o czym śpiewają WASP, Aerosmith czy Judas Priest?

Trochę tak. Nocny Kochanek jest nastawiony wyłącznie na takie teksty, na aspekt humorystyczny. W repertuarze wspomnianych zespołów takie podejście nie jest codziennością, ale mają takich kompozycji całkiem sporo. Niedawno tworzyliśmy playlistę dla Spotify, do której wybraliśmy mnóstwo piosenek zagranicznych, które są poświęcone takiej tematyce. Jest ich ogrom. To jest wszechobecne w rocku za granicą.

ZOBACZ TEŻ: "Morbius" (2021) - zwiastun filmu.

Które tłumaczenie było największym wyzwaniem?

Chyba "Walk This Way" Aerosmith, który w naszym wykonaniu jest zatytułowany "Rób mi tak". To najbardziej wymagający tekst. Jest tam multum zabawy językiem i gierek słownych Stevena Tylera. Okazuje się, że wielu użytkowników języka angielskiego nie ma jednoznacznej pewności co do znaczenia niektórych zwrotów.

d1hoc38

Sprawdzałem na różnych forach językowych i nawet Brytyjczycy i Amerykanie nie kojarzyli wszystkich nawiązań do stosunków seksualnych zawartych w tym tekście. Samo "Walk This Way" jest tu rozumiane dwuznacznie. Z jednej strony wskazuje kierunek do majtek, a z drugiej można ten zwrot przetłumaczyć jako "chodź w ten sposób" lub "idź tą drogą", czyli w kontekście tego kawałka "rób mi tak".

Z tego co mi wiadomo, to chłopaki z Aerosmith nawiązywali w refrenie również do filmu o potworze Frankensteina. Naśladowali ruchy jednej z filmowych postaci, kiedy grali ten utwór na koncertach. Jest tam też zwrot "backstroke lover". Pierwsze słowo oznacza pływanie kraulem, a całość tak naprawdę oznacza chłopaka parającego się autoerotyzmem.

Selekcjonując utwory metalowe, brałeś pod uwagę inne piosenki Iron Maiden, Judas Priest, Helloween czy WASP?

Tak. Piosenek Iron Maiden było kilka. Oni są kojarzeni z tekstami poważniejszymi. W latach 80. byli nawet posądzani o satanizm. Gdy chodziłem do szkoły, to katechetka puszczała nam filmy przestrzegające przed satanizmem obecnym w kulturze. Był tam wymieniony mój ulubiony Iron Maiden i płyta "The Number Of The Beast". Z tego albumu pochodzi utwór "22 Acacia Avenue", z którego zrobiliśmy "Aleję Akacjową 22". Może nie jest to zbyt wesoły kawałek, ale opowiada o pani lekkich obyczajów i uznaliśmy, że będzie dobrym zamknięciem płyty.

d1hoc38

Można powiedzieć, że wyszedł nam album koncepcyjny, w którym człowiek przemierza kolejne etapy złożonego świata stosunków, by na koniec dojść do wniosku, że warto iść właściwą drogą i naprowadzić panią Charlotte (tytułową bohaterkę piosenki "Charlotte The Harlot" z debiutu Maiden - przyp. red.) - u nas - Kaśkę - na właściwe tory. Z piosenek Iron Maiden braliśmy pod uwagę jeszcze "Brign Your Doughter… To The Slaughter", "From Here To Eternity", "Holy Smoke" i "Charlotte The Harlot".

ZOBACZ TAKŻE: Nocny Kochanek - Aleja Akacjowa 22

Czyli prequel do "22 Acacia Avenue".

Zgadza się. Charlotte jest też bohaterką kawałka "From Here To Eternity", a numer 22 pojawia się w "Hooks In You" na płycie "No Prayer For The Dying". Jeśli chodzi o Judas Priest, to na naszą płytę pasowałby "Cheater", choć nie jest szczególnie humorystyczny, albo "Love It To Death", lub "Jawbreaker"! Nie wszyscy wiedzą - choć ci, którzy przeczytali autobiografię Roba Halforda są tego świadomi - że kawałek "Jawbreaker", czyli "szczękołamacz", wcale nie jest o postaci ze świata fantasy łamiącej szczękę, tylko - jak napisał Rob Halford - o członku, który podczas oralnej miłości rzeczoną szczękę łamie. Stary, poczciwy Rob.

d1hoc38

Podchodzicie do tych tekstów jak do przewodnika po różnych formach fizycznej miłości?

W pewnym sensie tak. Są tu różne odcienie stosunków i miłości. Mamy tu wstęp do przygód erotycznych młodego adepta sztuki kochania, czyli "Walk This Way" Aerosmith, dalej jest bardziej rockandrollowa przygoda z AC/DC, "Aleja Akacjowa", przy której mieści się agencja towarzyska, ale mamy też "Pana Od Tortur" preferującego stosunki BDSM.

Jako były nauczyciel i wychowawca w gimnazjum widzisz potrzebę edukowania w tym temacie?

Zdecydowanie tak! Choć nie wiem, czy jestem właściwą osobą, aby szkolić w tej materii. Niemniej jednak myślę, że "Stosunki Międzynarodowe" mogą służyć jako pomoc dydaktyczna podczas zajęć z wychowania seksualnego.

d1hoc38

Myślisz, że jest problem z edukacją seksualną w szkołach?

Pewnie, że jest. Mogę to stwierdzić, bazując zarówno na moim doświadczeniu z czasów, gdy byłem uczniem, jak i tych późniejszych lat, gdy sam nauczałem. Jako uczeń mogłem liczyć głównie na rozmowę z kumplami, ewentualnie z rodzicami. Najczęściej nastolatkowie między sobą wymieniają się doświadczeniami. W szkole kładziono na to niewielki nacisk.

W Polsce robi się z tego tabu, choć nie wydaje się, by było tak w krajach artystów, których materiał tu gracie.

Zdarza się, że niektórzy określają nas jako zespół grający metalowe disco polo ze względu na nasze teksty. Rozumiem, że chodzi tu o frywolność, która jest częstym motywem we wspomnianej muzyce, ale wystarczy posłuchać zespołów, które pojawiają się na naszym albumie lub wielu innych sław rocka. Na przykład "Still Of The Night" Whitesnake czy nawet "Brown Sugar" The Rolling Stones są poświęcone seksualności. To temat wszechobecny, a u nas jest to traktowane jako coś dziwnego.

d1hoc38

Problem może leżeć po stronie języka. Samo słowo "fuck" przetłumaczone na język polski brzmi dość wulgarnie. Jeżeli próbujesz spuścić z tonu, to wzbudza to żenadę. To złożony problem językowy, nie tylko erotyzmu jako tabu. Wystarczy włączyć sobie dowolny film anglojęzyczny z lektorem, nie mówiąc już o bardziej pikantnych produkcjach. Niektóre zwroty w tłumaczeniach są spłaszczane, żeby nie zabrzmieć zbyt wulgarnie albo niecodziennie.

W tłumaczeniach tekstów musiałeś często naginać jakieś zwroty, by w naszym języku nie brzmiało to źle? Jest też parę charakterystycznych zwrotów. "Pan Od Tortur" raczej nie chciał w oryginale chłostać kręgu wiejskich gospodyń. To swoją drogą ciekawy wybór, bo piosenkę napisał Uli Kusch, czyli były już perkusista Helloween, a nie któryś z gitarzystów czy wokalistów.

Ten numer wydał nam się bardzo wyrazisty. Pod wieloma względami jest inny. To najmłodszy numer na tej płycie, bo album "The Dark Ride" został wydany w 2000 r. Muzycznie najbardziej pasuje do tego, co robimy. Chciałem się z nim zmierzyć wokalnie, bo bardzo lubię śpiew Andiego Derisa. Z repertuaru Helloween było w czym wybierać, ale tutaj ważna była tematyka oraz świeżość utworu.

W repertuarze Judas Priest jest sporo odniesień do seksualności, o czym Rob Halford pisze w swojej autobiografii.

Przeczytałem całą, prawie jednym tchem. Dla mnie, jako wieloletniego fana Halforda i Judas Priest, było to coś wspaniałego. Czytałem tę książkę na wakacjach. Starałem się robić to jak najwolniej, dawkować ją sobie, z obawy, że zaraz się skończy.

Co zwróciło tam twoją uwagę?

Rob Halford pisze dużo o swoim homoseksualizmie. Jestem tolerancyjny i nie mam żadnego problemu z gejami, a dla Roba Halforda to bardzo ważna część jego osobowości i wie o tym każdy jego fan. Jego coming out był bardzo ważny dla homoseksualistów, szczególnie tych w świecie heavy metalu. Pisał o tym bardzo naturalnie.

Nie brakowało tam też trudnych momentów, jak samotność, problemy psychiczne czy śmierć bliskiej osoby.

Patrząc na historie wielu zespołów i muzyków, widać, że takie sytuacje się zdarzają. Wystarczy obejrzeć film "Rocket Man" o Eltonie Johnie, który wprawdzie nie jest związany z metalem, ale od zawsze był rockandrollowcem. Jego życie było intensywne, co odbiło się na psychice.

ZOBACZ TEŻ: Nocny Kochanek - Pan Od Tortur

W tym roku ukazały się długo wyczekiwane płyty dwóch innych zespołów, które przerabiacie na "Stosunkach". Iron Maiden po sześciu latach wydał ponownie dwupłytowy album, a Helloween pierwszy raz od ponad 30 lat nagrali płytę w składzie z Kaiem Hansenem i Michaelem Kiske. Jak oceniasz te albumy?

Gdy pierwszy raz przesłuchałem nową płytę Helloween, moje oczekiwania nie zostały zaspokojone. Chyba wynika to z tego, że jako ultras Helloween nastawiałem się na opus magnum, ponieważ zeszło się trzech wokalistów i ten zespół nigdy wcześniej w takim składzie nie grał.

Byłem 4 lata temu na ich koncercie w Polsce, widziałem, jak się dogadują i jaką mają dobrą energię, dlatego też nastawiałem się na album stulecia. Płyta jest bardzo solidna, ale zabrakło mi tu wyrazistości. Mam wrażenie, że wiele motywów jest do siebie podobnych, a tempa większości kawałków zbliżone.

Brakuje ci tam jakiegoś hitu jak "I Want Out" czy "Future World"?

Chyba tak. Na większości płyt Helloween jest numer, który wyróżnia się na tle pozostałych. Tutaj może to być "Skyfall" czy "Fear Of The Fallen". Z każdym kolejnym przesłuchaniem zaczynałem się coraz bardziej przekonywać do tej płyty. Jest dobra, choć nie świetna, a takiej oczekiwałem. Brakuje mi też trochę połączenia siły trzech głosów.

Jeżeli chodzi o krążek Maidenów, to mam z nimi problem od paru albumów. Ostatnia ich płyta, która bardzo mi się podobała, to "Dance Of Death". Mam wrażenie, że od pewnego czasu Maideni są pełnoetatowymi dżentelmenami metalu, ale nie ironicznymi jak my (śmiech), a raczej dostojnymi panami, którzy chcą pokazać, że stać ich na wiele w muzyce.

Kompozycje są złożone. Brakuje mi tu rockandrollowego podejścia, szybkich numerów i luzu. Nie mogę powiedzieć, że to zła płyta, bo to porządny materiał. Do mnie jednak nie do końca trafia, oczekuję od nich czegoś innego. Zakochałem się w Maidenach przez takie utwory jak "Be Quick Or Be Dead", "From Here To Eternity", "The Trooper" czy "Run To The Hills".

Nie mówię, że każdy numer na płycie ma trwać 3 min, ale brakuje mi przebojowości, a złożone kompozycje na tej płycie są dla mnie trochę nużące. Plusem jest ładne wydanie i otoczka japońskiego wojownika. Chciałbym jednak, by Brytyjczycy poszli jeszcze kiedyś "na łatwiznę" i nagrali coś w stylu starego Maiden. Rozumiem jednak, że mają ochotę na coś innego, mogą sobie na to pozwolić i to robią.

Wspominałeś, że macie nagraną już nową płytę z autorskim materiałem.

Jeżeli okoliczności pozwolą, to wydamy ją w przyszłym roku. Prawdopodobnym momentem premiery jest wrzesień 2022 r. Na płycie będzie 10 kawałków. Będą to typowo kochankowe numery z charakterystycznym dla nas rodzajem żartu. Możliwe, że nie umiem ocenić tego materiału obiektywnie, ale mam wrażenie, że tekstowo te numery nie wzbudzają zbytnio poczucia żenady, którą można odczuwać na naszych poprzednich wydawnictwach. Aczkolwiek teksty są mocno kochankowe, pastiszowe i parodystyczne.

Gdy porównuję "Stosunki Międzynarodowe" z nadchodzącą płytą, to dochodzę do wniosku, że w języku angielskim przewijają się motywy groteskowe, ale to humor inny od Nocnego Kochanka. Nasz jest specyficzny i ciężko zestawić go z kompozycjami ze "Stosunków Międzynarodowych".

Na nowej płycie pojawi się tekst, o którym myślałem jeszcze przy okazji płyty "Randka w Ciemność". To "Ranny Ptaszek", który wtedy nie do końca nam odpowiadał. Nieco go zmieniłem i rozbudowałem, a Kazon napisał riffy, które idealnie zgrywają się z tekstem. To jeden z moich faworytów z nowej płyty.

ZOBACZ TEŻ: Nocny Kochanek - Rżnę Się Jak Zwierz

A jak wyglądają twoje plany solowe?

Od wybuchu pandemii nagraliśmy płytę akustyczną, "Stosunki Międzynarodowe" oraz nową płytę Nocnego Kochanka. Miałem tyle wolnego czasu, że skupiłem się też na swoich numerach, które latami chowałem w szufladzie. Kilka zarejestrowałem. Pomaga mi stary kumpel Jacek Gruszka, który jest producentem, a przede wszystkim świetnym muzykiem. Realizował obie płyty Night Mistress.

Na razie nagraliśmy 4 kawałki. To dzieje się w czasie wolnym, a ostatnio wróciły koncerty i nie miałem chwili, by nagrać coś nowego. Teraz priorytet ma Nocny Kochanek. Jeżeli uda się za jakiś czas wydać mój solowy album, to będę wpiekłowzięty.

Co to za muzyka?

Coś z pogranicza metalu i rocka z polskimi tekstami. Najlepszym porównaniem byłby chyba metalowy Bryan Adams (śmiech). Będą tam też na szczęście brudne elementy i nawiązania do Bruce'a Dickinsona.

Szykujecie coś nowego z Polish Metal Alliance?

Maxx Koczorowski cały czas szykuje coś nowego. Wygląda na to, że ukaże się cała płyta PMA. Ten projekt jest czymś, czego brakowało w naszym kraju. Pokazaliśmy, że muzycy metalowi mogą się zjednoczyć, a numery są wykonane zawodowo.

ZOBACZ TEŻ: Polish Metal Alliance - Painkiller (Judas Priest cover)

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d1hoc38
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1hoc38

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj