Iron Maiden "Senjutsu". Powrót dobry, choć przewidywalny
Czy można czerpać z własnego dorobku i sięgać po stare zagrania w dobry sposób? Siedemnasty album Iron Maiden udowadnia, że można. Na "Senjutsu" sporo cytatów z wcześniejszych płyt i choć to dobry materiał, który fani z pewnością polubią, to w XXI wieku Maideni robili już lepsze albumy.
Tak długiej przerwy wydawniczej Maideni jeszcze nie mieli. Po wypromowaniu wydanego 2015 roku "The Book Of Souls", wrócili do grania koncertów wspominkowych, na których odkurzyli piosenki niegrane od lat 80., ale też dłuższe utwory nagrywane z Blaze'em Bayleyem.
"Senjutsu" - siedemnasta płyta Iron Maiden
Nowy, ponownie podwójny album Maideni nagrali w 2019 roku - podobnie jak poprzedni - w Paryżu. Płyta przeczekała kilka fal pandemii, by ukazać się na rynku 3 września, równo 37 lat po wydaniu "Powerslave". Tym razem Żelazna Dziewica zabrała fanów na daleki Wschód. Bardzo dobre wrażenie robią podwójna okładka oraz grafiki z maskotką zespołu Eddie'em w roli samuraja.
Już pierwsze dźwięki "Senjutsu" przywodzą na myśl samurajskie kino. Sam otwierający płytę utwór tytułowy jest jednak mało zaskakujący i konstrukcyjnie nieco przewidywalny. Znacznie lepsze otwarcie miał poprzedni album z dickinsonowym "If Eternity Should Fail". Najlepiej wychodzi tu refren oraz mostek po refrenie. W śpiewie Bruce'a Dickinsona jest sporo emocji. Jego forma wokalna zadowala.
Gigantyczna kolejka na testy na Pol'and'Rock Festival 2021. "Przyjechali tylko ci najwierniejsi"
Dobre single
Słychać je też w kolejnym utworze, bodaj najprostszym na albumie. "Stratego" był drugim singlem, który fani usłyszeli przed premierą. Proste partie rytmiczne, ale bardzo chwytliwy refren, do tego dobre melodie. Linie wokalne Dickinsona są tu podkreślone partią klawiszy zastosowanych w sposób, który nie powinien razić najbardziej zatwardziałych fanów.
Pierwszy z singli "The Writing On The Wall" kojarzy się nieco bardziej westernowo, niż orientalnie. Samo brzmienie gitary bardziej przypomina amerykański metal z drugiej połowy lat 80. niż brzmienie typowe dla Iron Maiden. W ostatnich latach pierwsze single zapowiadające nowe albumy Maidenów były zazwyczaj najsłabsze na płycie. Tutaj jest zdecydowanie lepiej, choć na początku mógł wywołać lekką konsternację wśród fanów. Miłośnicy nawiązań znajdą sporo easter eggów w animowanym klipie.
Iron Maiden – The Writing On The Wall (Official Video)
Sięganie po znane patenty
Plusem jest też "Lost In A Lost World", w którym nastrojowo brzmią wokal Dickinsona oraz czysta gitara. Środek utworu - riffowanie, refren, harmonie gitarowe - mógłby usytuować go na płycie "A Matter Of Life And Death" z 2006, podobnie jak następny w stawce "Days Of Future Past", czy "Darkest Our" z drugiego kompatku. "Time Machine" wywołuje z kolei skojarzenia z "The Talisman" z "The Final Frontier" z 2010, a motyw gitary akustycznej w "Death Of The Celts" brzmi niemal bliźniaczo do "The Clansman" z płyty "Virtual XI".
Bardzo dobrze wypada kończący album "Hell On Earth". Są tu dobre riffy oraz refren, choć początek nieco się dłuży. Już dawno nie było albumu Iron Maiden, który byłby tak naładowany kompozycjami, w których pierwsze skrzypce odgrywał basista i lider Steve Harris. Słychać, że to w dużej mierze jego album, szczególnie, że w ostatnich latach lubuje się w rozbudowanych utworach.
Co zapamiętają z tego fani?
Czy są tu inne minusy? Z pewnością nazbyt wiele znanych już patentów, choć wykorzystanych zręcznie. Momentami takie cytowanie samych siebie może razić, podobnie jak niektóre zapętlone riffy w środkowych częściach utworów. Tydzień po premierze płyty i kilku jej odsłuchach wciąż trudno powiedzieć, czy któraś z kompozycji zapadnie trwale w pamięć fanów.
Nie znaczy to, że jest źle. To dobry materiał, choć w XXI wieku i w sześcioosobowym składzie Maideni nagrywali lepsze albumy. Jeżeli ktoś liczył, że Iron Maiden ponownie wynajdą koło na miarę "Killers" czy "Powerslave" to pewnie się zawiedzie. Jeżeli ktoś liczył, że dostanie dobry heavy metal, to ma szansę słuchać z zadowoleniem. Od zespołu grającego już 46 lat na wysokim poziomie niekoniecznie trzeba wymagać nowatorstwa.