Gwiazda, której mogło nie być
A niewiele brakło, by świat nie dowiedział się o talencie Justina Biebera. Tak przynajmniej twierdzi Samuel "Scooter" Braun, manager do dziś współpracujący z artystą.
Samuel "Scooter" Braun w youtube'owy klip uwieczniający śpiew Kanadyjczyka miał kliknąć przez przypadek, poszukując zupełnie innego nagrania. Potem sprawy potoczyły się już szybko. Pod skrzydła profesjonalistów Bieber miał trafić na zaledwie kilka miesięcy. Nastolatka u progu sławy chciał do swojej wytwórni zwerbować inny słynny Justin – Timberlake. Nie doszło jednak do podpisania kontraktu. Władze wytwórni należącej do byłego członka boysbandu N Sync obawiały się, że wylansowanie imiennika mogłoby zagrozić pozycji samego Timberlake’a. Ostatecznie Bieber trafił pod skrzydła wytwórni prowadzonej przez Brauna i Ushera.
Stało się tak pomimo obiekcji matki Justina, do których przyznała się w wywiadzie z "The New York Times". Kanadyjka zdawała sobie sprawę z talentu Justina. Młodziak nie tylko świetnie śpiewał - dobrze radził sobie też z gitarą, pianinem i perkusją. Problemem było jednak pochodzenie Scootera Brauna. "Boże, nie chcesz chyba, by jakiś żydowski dzieciak zajmował się Justinem, prawda?" - miała modlić się Patricia Lynne Mallette, gdy ważyły się losy kariery jej syna. Gorliwej katoliczce marzyło się, by Justin zdobył sławę jako wykonawca chrześcijańskiego popu. Jak wyznała, do porzucenia uprzedzeń przekonali ją dopiero jej przyjaciele z parafialnej wspólnoty.
Kilka tygodni później Bieber był już w Atlancie, rejestrując pierwsze wersje demo swoich utworów. Niecały rok zajęło mu nagranie zestawu siedmiu piosenek utrzymanych w popularnej wówczas stylistyce R&B. Za utwory odpowiadał zespół doświadczonych kompozytorów, z Usherem i odnoszącym pierwsze sukcesy Bruno Marsem na czele. Płyta "My World" wylądowała na szóstym miejscu listy sprzedaży Billboardu. Była to jedynie przygrywka do jeszcze większego sukcesu drugiego wydawnictwa sygnowanego przez Biebera – "My World 2.0". Krążek zadebiutował na pierwszym miejscu prestiżowego zestawienia najlepiej rozchodzących się nagrań, a pochodzący z albumu singiel "Baby" pokrył się podwójną platyną.
Właśnie wtedy 16-letni już Bieber zaczął wyskakiwać całemu światu z lodówek. Nie ma zresztą co się dziwić – nastoletnia publiczność na początku drugiej dekady XXI wieku potrzebowała idola. Dopiero co rozpadł się boysband Jonas Brothers. W dorosłą karierę wchodziła porzucająca wizerunek nastoletniej gwiazdy Miley Cyrus. Kilka lat wcześniej sukcesy przestała odnosić Avril Lavigne. W ten sposób otworzyło się okienko dla 16-letniej rewelacji.