Dorota Gardias wciąż boryka się z powikłaniami po COVID-19. Przejdzie kolejne badania
Dorota Gardias na swoim przykładzie pokazała, jak wygląda przebieg choroby COVID-19. Stara się uświadamiać fanów i apeluje do nich, by nie bagatelizowali choroby, bo z powikłaniami można borykać się jeszcze kilka miesięcy po jej przejściu. Mówi, też, z czym sama wciąż się mierzy.
Dorota Gardias jesienią przekazała niepokojące wieści o stanie swojego zdrowia. Prezenterka pogody pod koniec września trafiła z córką Hanią do jednego z warszawskich szpitali. Obie miały koronawirusa, jednak to stan Doroty Gardias wymagał hospitalizacji. Przez kilka dni była podłączona pod tlen.
Po unormowaniu sytuacji obie wróciły do domu, gdzie dalej poddawały się izolacji. Prezenterka na bieżąco informowała o tym, jak się czuje i jak stara się zadbać o swoje zdrowie. Wyjawiła, jakimi lekami i witaminami starała się wspomagać i nie kryła, jak cenna w jej sytuacji była pomoc bliskich.
Polskie gwiazdy z koronawirusem. Lista jest coraz dłuższa
Nie owijała też w bawełnę, że przebieg choroby nie należał do najlżejszych. Największym problemem, jak wspominała w swoich relacjach, były powikłania po przejściu COVID-19. Narzekała na utratę węchu i smaku, brak kondycji oraz ból głowy czy problemy z pamięcią. Jeszcze w styczniu informowała o tym, że dochodzą do tego kolejne dolegliwości, jak wypadanie włosów.
– Włosy zaczynają mi odrastać, dziś byłam u fryzjerki i powiedziała mi, że mam już "baby hair", więc jestem bardzo szczęśliwa. Chociaż podobno wcale nie jest udowodnione, że włosy wypadają przez wirusa, ale stres czy wysoka gorączka mogą się do tego przyczynić – mówi dziś w rozmowie z "Faktem"
Pogodynka apeluje do fanów, by nie bagatelizowali ani objawów, ani samej choroby. Zwłaszcza, że powikłania są naprawdę poważne. I, jak podkreśliła, problem polega na tym, że powikłania utrzymują się nawet do kilku miesięcy po przejściu choroby.
– Napady duszności zdarzyły mi się nawet wczoraj, miałam wyjątkowo ciężki dzień i nawet zaczęłam dzwonić po szpitalach, czy nie mogę gdzieś się przebadać, ale nie było takiej możliwości, bo jest to utrudnione. Zamówiłam sobie wizytę za kilka dni i będę robiła wszystkie badania, spirometrię płuc, serca, bo być może to jest jakiś problem z sercem. Także niestety są te skutki, ale żyjemy, oddychamy i musimy być spokojni, jestem optymistką – podsumowała.