Góry złota, skandal pod dywan i dzieci na froncie. Tak Karol walczy o uznanie
Jeszcze za życia długowiecznej Elżbiety II nie brakowało głosów atakujących sens istnienia i utrzymywania przed podatników monarchii. Po śmierci królowej na "placu boju" pozostał mało lubiany Karol, skłócona rodzina i pedofilski skandal. To kiepski początek nowej ery brytyjskiej monarchii.
Relikt przeszłości, pudrowany trup, droga dekoracja - można w nieskończoność mnożyć mniej lub bardziej obraźliwe epitety pod adresem rodziny królewskiej, jakie kierują jej przeciwnicy. Gdy wieziono trumnę z ciałem Elżbiety II w złotej karocy ulicami Londynu, jedni zachwycali się ceremoniałem tworzącym historię, drudzy głośno pytali "kto za to zapłaci?!".
Nawet gdy weźmiemy pod uwagę kontrowersje wokół zasadności istnienia utrzymywanej przez podatników monarchii, musimy pamiętać, jak popularna była Elżbieta II. Im bardziej ją kochano, tym bardziej obawiano się panowania Karola. Ten z kolei miał wszelkie powody, by bać się tego, że zwyczajnie nie zostanie zaakceptowany.
Karol III musiał jednak wiedzieć, co robi, gdy z pompą wyprawiał pogrzeb matce, a potem nie z mniejszym zadęciem wstępował na tron. Feta, celebracja, przepych na oczach milionów widzów na całym świecie to show pt. "Zobaczcie, jacy jesteśmy ważni". I to się trochę Karolowi udało. Gdy wokółkoronacyjny kurz już opadł, brytyjski instytut Ipsos przeprowadził ankietę, pytając o poparcie dla nowego władcy, jego następcy i instytucji monarchii w ogóle. Wyniki badań są dość interesujące.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ranking popularności royalsów: Meghan nie jest ostatnia, a król wcale nie jest pierwszy
Po roku panowania aż 63 proc. ankietowanych jest zadowolonych z tego, jakim królem jest Karol . To wzrost aż o 11 pkt. proc. względem kwietnia, na chwilę przed koronacją. Oznacza to, że cała maszyna medialna i wszystkie te wydarzenia opłaciły się i przyniosły zwrot w punktach procentowych.
Jednak, co trzeba podkreślić, jednocześnie o 2 pkt. proc. (do 17) wzrósł udział w grupie ankietowych osób, które nie są zadowolone z takiego władcy. Jest to jednoznaczne z tym, że maleje grupa osób, którym Karol jest obojętny. Teraz gdy mija pierwszy rok panowania następcy Elżbiety II, warto przyjrzeć się wydarzeniom, które odmieniają brytyjską monarchię.
Nowe tytuły dla księcia Williama i księżnej Kate
Pierwszą oficjalną decyzją Karola było nadanie nowych tytułów najstarszemu synowi i jego małżonce. Od tej chwili William i Kate nie byli Cambridge'ami, a księciem i księżną Walii. Ten tytuł do dnia koronacji dzierżył Karol i jego pierwsza żona, tragicznie zmarła księżna Diana. Gdy najstarszy syn Elżbiety brał ślub z Camillą, uznano, że nie otrzyma ona tego samego tytułu, co Diana. Miłość do "królowej ludzkich serc" i pamięć o zdradach księcia była jeszcze zbyt silna. Tym samym Camilla została księżną Kornwalii.
To nie koniec zmian. W sierpniu tego roku William został dowódcą w stopniu pułkownika w armii brytyjskiej. Honorowe tytuły wojskowe otrzymała także Kate, jako żona następcy tronu.
Nowy tytuł dla księcia Edwarda
W Polsce niemal nigdy nie słyszy się o najmłodszym bracie Karola - Edwardzie. Trzeci syn Elżbiety bardzo sprytnie ułożył sobie życie, by jednocześnie być pracującym członkiem rodziny królewskiej i nie interesować sobą bulwarowej prasy.
Od marca tego roku nie jest tytułowany już prince Wessex a duke Edynburga. Ten tytuł został stworzony dla Filipa, gdy ten został mężem Elżbiety. Przez krótki czas mówiło się, że Karol nada go córce Williama (która jest pierwsza w kolejce po George'u, dziedzicu korony w prostej linii). Jednak otrzymał go właśnie Edward, w dniu swoich 59 urodzin. Ponoć takie było życzenie królowej Elżbiety.
Wyprowadzka Harry'ego i Meghan
W czerwcu tego roku Harry i Meghan już oficjalnie oddali klucze od domku, który przed laty podarowała im królowa. Urocze Frogmore Cottage można obejrzeć m.in. w dokumencie Netfliksa, który współtworzyli Susseksowie. Posiadłość znajduje się w Windsorze.
Swego czasu media bombardowały czytelników nagłówkami o kwotach, za jakie para wyremontowała i wyposażyła posiadłość (mówiło się o 3 milionach dolarów). Po ustąpieniu z ról pracujących royalsów i wyprowadzce do Stanów Meghan i Harry oddali te pieniądze. Jednak formalności dopełnili dopiero kilka miesięcy temu. Przypomnijmy, że wraz z dwójką dzieci od trzech lat mieszkają w pięknej posiadłości w Montecito, w stanie Kalifornia. Meghan ostatni raz w Londynie była na uroczystościach pogrzebowych we wrześniu ubiegłego roku.
Andrzej wraca?
Oddanie kluczy do dawnej posiadłości przez Susseksów łączyło się z innymi roszadami. Zmiany miały dosięgnąć też księcia Andrzeja pozbawionego honorowych tytułów, skompromitowanego przyjaźnią ze skazanym pedofilem Jeffreyem Epsteinem i seksaferą z 17-latką. Miał wyprowadzić się z wielkiej posiadłości Royal Lodge, którą chciał zająć William z rodziną. Karol wstrzymał tę "eksmisję" ze względu na ciężki stan zdrowia byłej żony Andrzeja. Fergie, która przyjaźni się ze swoim ex i wciąż z nim mieszka, walczyła w tym roku z nowotworem piersi.
Gdy na samym początku września sfotografowano go w aucie z Williamem i Kate, zaczęło się wielkie poruszenie. Kto i z kim siedzi w jednym samochodzie w brytyjskiej rodzinie królewskiej nigdy (podkreślmy to wyraźnie) nie jest dziełem przypadku. Wszyscy członkowie monarchii dysponują wielką flotą luksusowych limuzyn, ślad węglowy pewnie nie spędza im snu z powiek, więc to, że jechali jednym autem, po prostu musi coś znaczyć.
Nad sprawą pochyliła się nawet publiczna stacja BBC, której ekspertka z uniwersytetu w Londynie powiedziała wprost: "Ludzie nie są gotowi na jego powrót". Inny znawca zauważył, że Karolowi powinno bardziej zależeć na naprawieniu relacji z Harrym, na którym nie ciążą tak kompromitujące oskarżenia.
Nadzieja na przyszłość
Pałac Buckingham szybko zrozumiał, że rodzina królewska tak długo jest popularna, jak długo ludzie będą wierzyć w jej przyszłość. Dlatego tak wielką nadzieją dla monarchii miała być Fantastyczna Czwórka. To pseudonim, jaki nadano Williamowi i Harry'emu i ich żonom, gdy jeszcze działali w ramach wspólnych inicjatyw. Niestety był to bardzo krótki czas przerwany przez zajścia, które jeszcze długo będą rozgrzewać tabloidy.
Gdy Harry i Meghan zrezygnowali ze swoich ról, ciężar reprezentowania młodego pokolenia spadł dla Williama i Kate. Ci nie wahali się do tej gry zaangażować trójkę swoich dzieci. Bardzo słusznie: George, Charlotte i Louis to ulubieńcy mediów i poddanych. Dorastają na naszych oczach. Ich portrety publikowane są w sieci z okazji każdych urodzin, gdy idą do nowej szkoły, w agencjach pokazywane są oficjalne zdjęcia.
Podczas tegorocznych uroczystości koronacyjnych więcej uwagi niż król przyciągał... kilkuletni Louis strojący miny w kościelnej ławie. W tym roku po raz pierwszy dziesięcioletni książę George pełnił oficjalne obowiązki. Jako paź niósł szaty swojego dziadka w dniu koronacji. Trudno było nie myśleć o tym, że za wiele lat ten chłopiec sam założy koronę. Synek Kate i Williama musi być tego świadomy i to pewnie nie jest łatwe.
Basia Żelazko, dziennikarka Wirtualnej Polski