Jacek Rozenek wraca do formy. Nadrabia z synami stracony czas
W życiu Jacka Rozenka nadszedł spokój. Po długim okresie walki o zdrowie może pozwolić sobie na zwolnienie tempa, dbanie o siebie i spędzanie czasu z rodziną. I to właśnie na wspólnych chwilach z synami zależy mu najbardziej.
Jacek Rozenek ma za sobą niezwykle trudny okres, który upłynął mu na walce o własne życie i zdrowie. Po niespodziewanym udarze, który przeszedł, lekarze nie dawali mu zbyt wielu szans. Co więcej, uprzedzali o przygotowaniu na najgorsze i zalecili, by Rozenek pożegnał się z bliskimi. Szczęśliwie jednak pojawiła się szansa na wyzdrowienie.
Aktor wspomina dziś, że i tak mogło się skończyć gorzej – mógł nie chodzić i mieć poważne problemy z mówieniem. Wiedział jednak, że musi walczyć o siebie przede wszystkim właśnie dla bliskich i ukochanych synów. Do formy wrócił nadspodziewanie dobrze. Choć powrót do pełnej sprawności niewątpliwie zajmie mu jeszcze sporo czasu, to już dziś może pracować i spędzać czas ze swoimi pociechami. A na tym, czemu trudno mu się dziwić, zależy mu najbardziej.
Jacek Rozenek: "Moja wiedza o udarze mózgu była znikoma"
Teraz, jak donosi "Dobry Tydzień", aktor nadrabia zaległości z synami. Jak cytuje tygodnik, korzystając z przymusowego pobytu w domu, skupiają się na zaległościach w literaturze. Podobno Staś i Tadzio dopytują szczególnie, co czytał, kiedy był w ich wieku i domagają się, by polecał im poszczególne tytuły. – Przez wiele lat byłem trenerem motywacyjnym. Nie wypadało, żebym się poddał – stwierdził aktor.
Ogromnym wsparciem dla niego był też najstarszy syn, Adrian, który także wierzył, że tata wyjdzie z kłopotów zdrowotnych i zawalczy o powrót do formy. W czasie, gdy skupiał się przede wszystkim na zdrowiu, Adrian zajmował się jego sprawami i przejął rolę swojego rodzaju rzecznika.
Dziś Jacek Rozenek czuje się coraz lepiej i jest w coraz lepszej kondycji. Regularnie ćwiczy i uczęszcza na rehabilitację, której częścią od niedawna są spacery z psem. Najcenniejsze jednak są właśnie chwile spędzone z synami. Co do tego aktor nie ma wątpliwości. – Dochodzimy do momentu, że los, Bóg zdziera nam z oczu pewną zasłonę. A to, co ma znaczenie, to stosunek synów do mnie, ciepłe emocje ludzi, którzy mnie otaczają – stwierdza na łamach "Dobrego Tygodnia".