Trwa ładowanie...

Konflikt w teatrze Gardzienice. Obrońcy dyrektora: "Bywało srogo i okrutnie, ale to w teatrze normalka”

Dyrektor teatru Gardzienice Włodzimierz Staniewski jest posądzany o przemoc psychiczną i fizyczną wobec młodych aktorek. Pojawiły się jednak osoby, które go bronią. – Teatr to nie miejsce dla słabych – mówią.

Włodzimierz Staniewski miał wykorzystywać swoje pracownice.Włodzimierz Staniewski miał wykorzystywać swoje pracownice.Źródło: East News
d4momul
d4momul

Staniewski miał złożyć przynajmniej jednej aktorce propozycję seksu, znęcać się nad innymi psychicznie, wywoływać u nich psychozy, obrażać ich wygląd, wykorzystywać je jako kelnerki czy do prasowania jego koszul i gotowania, oczekiwać masażu pleców, izolować je przez kilka dni z rzędu, a nawet stosować rękoczyny, aż do siniaków.

Czy ”suki zemsty” deprecjonują teatralne gniazdo?

W obronie dyrektora Włodzimierza Staniewskiego stanęło wiele osób ze środowiska teatralnego. Są to zarówno aktorki wciąż pracujące w ośrodku Gardzienice, jak i osoby pracujące tam kiedyś.

Na portalu e-teatr.pl ukazało się kilka listów otwartych, w których osoby znające Staniewskiego i pracujące z nim opowiadają się po jego stronie.

Aktorka przez lata milczała. "Byłam naga, dyrektor związał mnie liną"

Aktorka Anna Maria Dąbrowska z Gardzienic insynuacje powszechnego poniżania w teatrze uważa za bzdurę:

d4momul

"Jeżeli zdarzy się cokolwiek drażliwego - dochodzi do rozmów i choć nie są to rozmowy łatwe, to Staniewski jest na nie otwarty. Zajęcia ze studentami i uczniami prowadzimy z najwyższą pieczą o standardy profesjonalne i etyczne. Staniewski to tyran? Staniewski to tytan pracy i poświęcenia."

Aktorka Gardzienic Tetiana Oreshko-Muca pisze, że w Gardzienicach rzeczywiście jest ostro, srogo, czasem okrutnie, a sam Staniewski nie ma łatwego charakteru. "Istnieją takie sfery ludzkiej działalności, gdzie nie ma co liczyć na to, że wszyscy będą cię głaskali po główce – takimi jest na przykład sztuka". Jej zdaniem to normalna część procesu twórczego.

Artystka potwierdza, że w teatrze miały miejsce awantury i krzyki, ale były usprawiedliwione, bo "teatr to nie miejsce dla słabych i pracują w nim dorośli ludzie, którzy sami za siebie ponoszą odpowiedzialność. Komu nie podoba się taki sposób pracy, może zawsze odejść".

Oreshko-Muca tłumaczy, dlaczego aktorki prasowały koszule, gotowały czy masowały plecy dyrektora Staniewskiego: "Nie mamy olbrzymiego zespołu obsługującego i zdarzają się przypadki, kiedy brakuje czasu na podstawowe potrzeby, (…) wtedy wspieramy siebie nawzajem. Robimy zakupy, gotujemy i częstujemy kolegów, podwozimy prywatnymi samochodami, prasujemy, robimy masaże i ćwiczenia, pomagamy w inne sposoby. Czy musimy robić dla dyrektora wyjątek tylko dlatego, że jest przełożonym?".

d4momul

Z kolei aktorka Joanna Holcgreber przyznaje, że nie widzi nic złego w tym, żeby Staniewskiemu zrobić od czasu do czasu zakupy i przynieść słoik zupy. 

"Robiłam to, nie czując, że czymś kupczę, że się sprzedaję" – wyznaje Holcgreber. – "Moje granice nigdy nie zostały przekroczone".

Sam Staniewski nie zabrał dotąd głosu w sprawie rzekomej przemocy psychicznej.

Za to Mariusz Gołaj, wicedyrektor Gardzienic, napisał na portalu e-teatr, że artykuł w "Wyborczej" napisany jest w tonie sensacyjno-kloacznym, a wrzawa w mediach społecznościowych ma na celu zbieranie lajków.

d4momul

Gołaj dziwi się, ze ukraińska aktorka Mariana Sadovska, która pierwsza poinformowała o mobbingu i przemocy psychicznej w Gardzienicach, zrobiła to "dopiero po 20 latach”.

Wicedyrektor tłumaczy też, że "teatr to jest twardy fach" i że nie ma teatru bezstresowego.

Oskarżające Staniewskiego aktorki nazywa obraźliwie "sukami zemsty" [to aluzja do bogiń zemsty, które znane są w mitologii greckiej jako Erynie – red.], które kalają własne gniazdo, choć wcześniej z teatrem zdobywały nagrody i zjeździły świat. Jego zdaniem artykuły o Staniewskim to "uknuta akcja, próba zamachu".

d4momul

Obecni pracownicy teatru - artystyczni, techniczni i administracyjni – również piszą, że odcinają się od nagonki na dyrektora i uważają, że powinien dalej pełnić swoją funkcję.

”Robili wszystko, żeby go zadowolić”

Co na to ci, którzy go oskarżali? Jak przyjmują tę żarliwą obronę reżysera?

Jedną z osób, które oskarżyły Staniewskiego o przemoc psychiczną i niedwuznaczne propozycje seksualne jest Joanna Wichowska. W Gardzienicach pracowała jako aktorka w latach 1999-2001. 

d4momul

Wichowska w "Gazecie Wyborczej" opowiedziała, że dyrektor Staniewski pytał ją: "Co myślisz o seksie ze mną?", a także często wygłaszał wielominutowe monologi o tym, jak aktorka jest potworna, głupia, nieudana i jak skończy w rynsztoku.

Pytam ją, co sądzi o osobach broniących dyrektora Staniewskiego.

Wichowska: - Każdy ma prawo do wypowiedzenia swojego zdania, a ludzie bronią swojego miejsca pracy i swojego wieloletniego zaangażowania.

d4momul

- Ale tacy ludzie, jak ja, bronią swojej godności i chcą nagłośnić nadużycia – tłumaczy aktorka w rozmowie z WP.

Spektakl "Iphigenia in T" teatru Gardzienice. YouTube
Spektakl "Iphigenia in T" teatru Gardzienice.Źródło: YouTube

Wichowska mówi nam, że nie podziela poglądu, iż teatr to jakieś specjalne, wyizolowane miejsce, w którym obowiązują inne prawa niż w innych miejscach pracy.

- Teatr to nie jest miejsce, w którym można więcej niż w życiu. Artyści nie mają specjalnych praw. Dlaczego oceniać inaczej terytorium teatru, a inaczej pozostałą przestrzeń społeczną? Dlaczego mamy pozwalać liderom, reżyserom na więcej? Nie możemy myśleć, że lider-reżyser może obrażać, poniżać i nadużywać władzy w imię wielkiej sztuki. Nie można usprawiedliwiać nadużyć argumentem, że to jest sztuka, więc wszyscy mamy się poświęcić reżyserowi, zaufać mu i oddać mu się w całości.

Aktorka, kuratorka i dramaturżka mówi, że w teatrze Gardzienice i innych jest bardzo mocna hierarchia i to ona daje pole do nadużyć.

- W Gardzienicach było jednowładztwo. Lider Staniewski wszystkim rządził. Wszyscy robili wszystko, żeby go zadowolić. A przecież praca twórcza w teatrze polega na współpracy, a nie na tym, że mamy się oddać całkowicie w czyjeś ręce. 

Wichowska tłumaczy, że teatr, który ma siedzibę w Gardzienicach, we wsi na Lubelszczyźnie, jest izolowany od świata, co dodatkowo sprzyja nadużyciom:

- To jest izolowane miejsce. Młodzi ludzie, którzy tam trafiają, są odizolowani od rodziny, od przyjaciół, ich całym życiem jest to miejsce. Wtedy te nadużycia są dużo łatwiejsze do stosowania i trudniejsze do zobaczenia.

Trzeba jednak przyznać obrońcom Staniewskiego, że w Gardzienicach rzeczywiście pracowali ludzie dorośli, którzy wiedzieli, co tam się dzieje i mieli możliwość wyjazdu w każdej chwili.

Oratorium "The Pythian" w wykonaniu teatru Gardzienice. YouTube
Oratorium "The Pythian" w wykonaniu teatru Gardzienice.Źródło: YouTube

Wichowska tłumaczy, że ten argument też nie jest do końca prawdziwy:

- To jest częsty argument ludzi chcących usprawiedliwić przemoc w teatrze: przecież byliśmy dorośli i się na to godziliśmy. To nie jest takie proste. Czy 18-letni człowiek jest w stanie widzieć sprawy jasno, będąc w izolacji, będąc poddanym presji i będąc pod urokiem charyzmy lidera? Myślę, że nie. A to zauroczenie młodych aktorek też było wykorzystywane przez Staniewskiego.

Czy tak było w jej przypadku?

Wichowska: - Pomoc reżyserowi w codziennych czynnościach np. masażach pleców, to były rzeczy, które wykonywało wiele młodych kobiet w Gardzienicach. Ja też. Oczywiście każda kobieta ma prawo traktować to jako gest dobrej woli. Też tak to traktowałam, gdy byłam młodsza. Trzeba dojrzeć, żeby zrozumieć, że to było nadużycie. W moim przypadku zdarzały się telefony od dyrektora w środku nocy, z prośbą, czy mogę przyjechać pomóc coś wyprasować, spakować się czy zrobić mu masaż. Nie wyobrażałam sobie, że można takich usług odmówić, tym bardziej że były to nieliczne chwile, gdy dyrektor nie krzyczał i nie obrażał mnie. Ale byłam wtedy młoda, niedoświadczona i zmanipulowana. Teraz widzę to inaczej. 

Jak?

- Wszyscy byliśmy dorośli, ale niektórzy byli nauczycielami, a inni uczniami, ktoś był szefem, a ktoś podwładnym. Pomijanie relacji władzy w tej sytuacji to stwarzanie fałszywego obrazu. Dorosła dwudziestokilkulatka w roli studentki i dorosły facet pod pięćdziesiątkę w roli dyrektora to nie są osoby, które mają równe szanse w negocjowaniu warunków tego rodzaju współpracy.

"Czy dorosły mężczyzna naprawdę musi wzywać w środku nocy swoje pracowniczki lub studentki?"

Czy prawdą jest, że Gardzienice to mała, zamknięta grupa ludzi, która musi sobie na co dzień pomagać, gotując, prasując i usługując przy stole?

Wichowska: - Gardzienice to wielki europejski ośrodek praktyk teatralnych z wielkim budżetem, z ogromną ilością pomieszczeń i infrastruktury. Więc nie wierzę w te skargi, że jesteśmy mali, biedni i musimy sobie nawzajem gotować zupy. Poza tym, wróćmy do tematu dorosłych: czy dorosły mężczyzna naprawdę musi wzywać w środku nocy swoje pracowniczki lub studentki akademii, którą prowadzi, żeby pakowały mu walizkę przed podróżą? Czy naprawdę trudno zrozumieć, że używanie w ten sposób pracowniczek jest nadużyciem?

Pojawił się zarzut, że to, co robi Wichowska, Sadovska i ich koleżanki, to celowa nagonka na teatr i Staniewskiego, żeby go zniszczyć.

- Ludzie, którzy dyrektora bronią, boją się, że jego koniec będzie też końcem Gardzienic. Ja ten strach rozumiem. Ale to nie jest nagonka na niego, tylko opowiadanie o faktach. O Gardzienicach uczy się na studiach kolejne pokolenia młodych ludzi, dlatego kluczowe jest to, żeby ta opowieść była prawdziwa – i zawierała także informacje o mrocznej stronie tej pracy, która znacząco i długofalowo wpłynęła na życie ludzi współtworzących to miejsce. Tam wciąż funkcjonuje Akademia Praktyk Teatralnych i wciąż przyjeżdżają tam młodzi ludzie.

- Nie chcę dyskredytować tego, co Gardzienice zrobiły przez lata, ale nie można dłużej uczyć młodych aktorów i aktorek ślepej wiary w reżysera i tego, że reżyser ma prawo przekroczyć wobec aktorki czy aktora każdą granicę. A milczenie o przemocy otwiera dla niej drogę nie tylko w Gardzienicach, ale też w innych teatrach w Polsce – kończy Wichowska. 

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d4momul
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4momul

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj