To nie koniec batalii Beaty Kozidrak. Prokuratura stawia sprawę jasno
Beata Kozidrak postanowiła odwołać się od wyroku, jaki zapadł w związku z jej prowadzeniem samochodu po alkoholu. Gwiazda chce mniej surowej kary, ale prokuratura widzi sprawę inaczej.
Sąd rejonowy na warszawskim Mokotowie ukarał Beatę Kozidrak zakazem prowadzenia pojazdów przez 5 lat, grzywną w wysokości 10 tys. zł na rzecz Funduszy Pomocy Pokrzywdzonych oraz Pomocy Postpenitencjarnej oraz pracami społecznymi w wymiarze 20 godzin miesięcznie przez pół roku.
Kozidrak wcześniej przyznała się do popełnionego czynu, ale gdy usłyszała wyrok, zmieniła swoją postawę. Na razie i tak nie będzie musiała pracować społecznie, ani płacić zasądzonych 10 tys. zł. To wszystko z racji jej odwołania, które sprawiło, że nałożona na nią kara utraciła moc. Kozidrak uznała ją za zbyt surową, więc domaga się jej złagodzenia. Z kolei co innego sądzi prokuratura.
Zobacz: Beata Kozidrak za wcześnie wróciła na scenę?
Według nieoficjalnych informacji "Super Expressu" prokuratura chce zwiększenia liczby godzin prac wykonywanych w czynie społecznym. O tym, ile to będzie godzin, Kozidrak dowie się dopiero na sali rozpraw. – Uprzejmie informuję, że wnioski o wymiary kary zostaną przedstawione sądowi pod koniec przewodu sądowego - podczas głosów stron – powiedziała tabloidowi Aleksandra Skrzyniarz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Skrzyniarz już wcześniej informowała, że kara dla Kozidrak jest "rażąco niewspółmierna do okoliczności popełnienia czynu". Przypomnijmy, że wokalistka Bajmu na początku września została zatrzymana przez policję za prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwości. Miała we krwi 2 promile.
Jak donosi "SE", proces ruszy najwcześniej wiosną przyszłego roku.