50. rocznica brutalnego morderstwa Sharon Tate i jej przyjaciół

Sharon Tate na 2 tygodnie przed porodem, 8 sierpnia 1969 r. zaprosiła do siebie przyjaciół: producenta i scenarzystę Wojciecha Frykowskiego z narzeczoną Abigail Folger oraz stylistę Jaya Sebringa. Dołączyć do nich chciały małoletnie siostry Sharon, Debra i Patti. Aktorka odmówiła im wspólnej rozrywki, dzięki czemu uratowała ich życia. Tamtej nocy do domu Sharon Tate w Beverly Hills wtargnęli mordercy.

Aktorka i jej towarzysze zostali brutalnie zamordowani przez członków sekty prowadzonej przez Charlesa Mansona. Policja znalazła ich ciała w licznymi ranami kłutymi. Zwłoki Frykowskiego i Folger znajdowały się na trawniku przed willą przy Cielo Drive 10500. Ciała Tate i Sebringa połączone były sznurem, związanym wokół szyj ofiar i przewieszonym przez belkę nad sufitem. W raporcie koronera sporządzonym na podstawie sekcji zwłok Tate odnotowano, że aktorce zadano 16 pchnięć ostrym narzędziem. Wszyscy czterej napastnicy zostali skazani na dożywocie.

Na miejscu zbrodni nie było Romana Polańskiego, który przebywał wtedy w Londynie. Planował powrót do Los Angeles na 12 sierpnia, tak aby zdążyć na poród swojego pierwszego dziecka. 50 lat od śmierci Sharon Tate reżyser nie wypowiada się publicznie o tym tragicznym zdarzeniu.

Sharon Tate była wschodzącą gwiazdą Hollywood. Pierwszym filmem, który przyniósł jej popularność, był "Oko diabła" z 1965 r. Za kreację w filmie "Dolina lalek" z 1967 r. otrzymała nominację do Złotego Globu. Ostatnią produkcją, w której zagrała, był "12+1", który swoją premierę miał już po jej śmierci.

16 sierpnia do polskich kin trafi film Quentina Tarantino "Pewnego razu... w Hollywood", którym jednym z wątków jest kariera Sharon Tate oraz jej brutalne morderstwo. W roli Romana Polańskiego zobaczymy polskiego aktora, Romana Zawieruchę.