Adwokaci Polańskiego porównują amerykański sąd do nazistów
Sprawa Roman Polański kontra amerykański system prawny wydaje się nie mieć końca. Co więcej, sytuacja ostatnio się zaogniła i strona reżysera nie przebiera w słowach.
Przypomnijmy, że sędzia Scott Gordon z Sądu Najwyższego oddalił niedawno prośbę polskiego filmowca o gwarancję nietykalności na amerykańskiej ziemi. Polański chciał mieć pewność, że jeśli pojawi się na rozprawie, nie zostanie aresztowany. Sąd się jednak na to nie zgodził, argumentując, że reżyser stracił takie prawo po tym, jak uciekł z kraju.
Prawnicy Polańskiego się jednak nie poddają i wystosowali kolejne pismo. Na 13 stronach zwracają się o ponowne rozpatrzenie prośby, ale przy okazji mocno krytykują system prawny w Stanach Zjednoczonych. Pojawiają się nawet porównania do nazistów.
- Pan Polański był tak samo usprawiedliwiony do ucieczki przed nielegalnym postanowieniem sądu, jak kiedy ukrywał się przed Niemcami, którzy napadli Polskę - piszą prawnicy.
Roman Polański uciekł z krakowskiego getta w 1943 roku. Wydarzenia te częściowo zainspirowały jego oscarowe dzieło "Pianista".
W 2015 roku sąd w Krakowie orzekł, że ekstradycja reżysera Romana Polańskiego do USA jest niedopuszczalna. Amerykański wymiar sprawiedliwości domagał się ekstradycji Polaka odnośnie sprawy sprzed 40 lat. W 1977 artysta został uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z 13-letnią wówczas Samanthą Gailey. Nim jednak ogłoszono wyrok, Roman Polański wyjechał ze Stanów, obawiając się, iż sędzia nie dotrzyma warunków zawartej ugody (miał trafić na 90 dni do zakładu karnego, z czego 42 już odsiedział) i będzie chciał zamknąć filmowca na 50 lat pozbawienia wolności.