Agnieszce Kotulance "nie dało się pomóc". Jej ostatnie lata życia były smutne i samotne
[Galeria]
Choć od śmierci Agnieszki Kotulanki minęły już trzy lata, to do dziś jest często wspominana w środowisku aktorskim. Jednak jej ostatnie lata nie należały do tych pięknych, dlatego dużo mówi się o jej problemach.
Po zawodzie miłosnym dopadła ją depresja, uzależniła się od alkoholu, odcięła się od ludzi i żyła w samotności. Jerzy Bończak w jednym z ostatnich wywiadów przyznał, że starał się wyciągnąć do niej pomocną dłoń, ale wsparcie dla Kotulanki nie należało do łatwych i przyjemnych zadań.
Zawód miłosny i alkohol
Aktorka była przez 12 lat w związku małżeńskim z Jackiem Sas-Uhrynowskim, ale tego małżeństwa nie mogła zaliczyć do udanych. Później romansowała z Krzysztofem Stelmaszykiem i Pawłem Wawrzeckim, ale relacje nie przetrwały próby czasu, czuła zawód. Potem nie mogła znaleźć kolejnej miłości.
Niepowodzenia w życiu miłosnym sprawiły, że Kotulanka częściej zaczęła sięgać po alkohol. Widzowie "Klanu" uwielbiali ją za rolę Krystyny Lubicz, ale na planie była w coraz gorszej formie. Łatwo traciła koncentrację, wydawała się rozkojarzona. W końcu przestała przychodzić na plan. Scenarzyści wysłali jej postać do Kolumbii i mieli ją przywrócić, gdy Kotulanka do dobrej dyspozycji. Niestety, piła coraz więcej, odizolowała się od reszty i w końcu straciła pracę.
Samotność i odrzucanie pomocy
Trwając w uzależnieniu, Kotulanka nie wierzyła w poprawę swojego życia i dobre wydarzenia wokół niej. Były osoby, które chciały jej pomóc, ale odrzucała wsparcie z własnej woli. - Gdy zrezygnowano z jej udziału w „Klanie" i ją tam uśmiercono, była sama. Dzieci się nią opiekowały, ale na jej własne życzenie nie chciała mieć z nikim innym kontaktu, z nikim z jej dawnego życia. Wstydziła się tego, co ją spotkało. Wolała, by ludzie pamiętali ją z czasów szczęśliwych - wspominał "Faktowi" Jerzy Bończak.
Aktor twierdzi, że nie była gotowa na rozpoczęcie życia od nowa, ogarniał ją ogromny lęk. Dlatego też nie przyjęła jego pomocnej dłoni. - Chciałem jej pomóc. Wyszukałem wtedy tekst, który chciałem, byśmy zagrali we dwójkę w teatrze [...] Chciałem pracą pomóc jej w chorobie. Niestety Agnieszka nie przyjęła tego. Podejrzewam, że było to spowodowane lękiem. Nie mam jednak o to żalu. Miliony ludzi ją kochały za rolę w "Klanie" i trzymały za nią kciuki, ale ona nie była już gotowa na kontakt z publicznością - ocenił.
Na kilka miesięcy przed śmiercią pojawiło się światełko w tunelu. - Spotkaliśmy się wtedy przypadkiem w Legionowie. Mówiła mi, że postanowiła wyjść z nałogu, bo zrozumiała pewne rzeczy, które wcześniej do niej nie docierały. Leczyła się. Myślałem, że już jest dobrze. Sprawiała dobre wrażenie - mówił Andrzej Grabarczyk w rozmowie z "Faktem".
Agnieszka Kotulanka zmarła 20 lutego 2018 r. Przyczyną śmierci był krwotoczny udar mózgu. Została pochowana w Legionowie obok swojego ojca.