[GALERIA]
Agnieszka Dygant to jedna z najpopularniejszych polskich aktorek. Media błyskawicznie okrzyknęły ją "polską Sandrą Bullock" - i to nie tylko przez ciemne włosy, migdałowe oczy i nienaganną figurę. Tym, co ją łączy z hollywoodzką gwiazdą, jest również niesamowity talent komediowy. Wiecznie uśmiechnięta i tryskająca dobrym humorem. Niewiele osób zdaje sobie jednak sprawę, jak wieloma dramatami naszpikowane jest jej życie.
Od zawsze na scenie
Agnieszka Dygant przyszła na świat 27 marca 1973 r. w Piasecznie. Od zawsze wiedziała, że jej powołaniem jest scena i występy przed publicznością. Uwielbiała szkolne akademie, podczas których recytowała wiersze, i zawsze pierwsza zgłaszała się do wzięcia udziału w klasowych przedstawieniach.
Jako nastolatka była punkiem, jednak mimo buntowniczych ideałów szkołę filmową ukończyła wzorowo. Została nawet okrzyknięta jedną z najzdolniejszych studentek Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej w Łodzi.
W 1998 r. mogła pochwalić się tytułem absolwenta. W tym samym roku zdobyła też nagrodę na XIX Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, brawurowo wykonując "Sing Sing" Agnieszki Osieckiej.
Pierwsze kroki w zawodzie
Jak każda świeżo upieczona aktorka, Dygant marzyła o karierze w teatrze. Nie chciała występować w serialach, bo przyjęło się w branży, że jest to "niegodne" tego zawodu. Niestety, szybko musiała zweryfikować swoje plany. Żaden z warszawskich teatrów nie miał dla niej miejsca. Nikt nie zaproponował jej angażu.
Dygant nie poddała się. Dumę schowała do kieszeni i spróbowała swoich sił na szklanym i srebrnym ekranie. Jeszcze w czasie trwania studiów zadebiutowała w niewielkiej roli w "Farbie" Michała Rosy. Później przemknęła przed kamerą w "Patrzę na ciebie Marysiu" Łukasza Barczyka oraz w "Tygodniu z życia mężczyzny" Jerzego Stuhra. Nie stroniła również od ról serialowych.
Ogromna popularność
Szersza publiczność poznała ją w 1999 r. za sprawą serialu "Na dobre i na złe", gdzie zagrała salową Mariolkę. Później wcieliła się w rolę komisarz Czarnej w kryminalnym serii "Fala zbrodni". Największą popularność zdobyła jednak dopiero w 2005 r. To właśnie wtedy przeistoczyła się w szaloną opiekunkę do dzieci w sitcomie "Niania".
Później posypały się kolejne propozycje zarówno serialowe, jak i filmowe. Dygant była na szczycie. Nikt jednak nie miał pojęcia, z jakimi dramatami aktorka borykała się prywatnie.
Cios za ciosem
Gdy Dygant miała zaledwie 8 lat, musiała pogodzić się ze śmiercią ojca. Ma niewiele wspomnień z tamtego okresu. Pamięta jedynie wspólne zabawy i czułość, z jaką ją traktował. - Widzę, jak inne dzieci do niego lgną, a ja jestem o to zazdrosna - przytacza jej słowa "Na Żywo.
Gdy wreszcie udało jej się uporać z żałobą, los rzucił jej pod nogi kolejne kłody. 14-letnia Agnieszka dowiedziała się, że jej matka ma tętniaka mózgu. Gdy kobieta uporała się z chorobą, świat nastoletniej Dygant po raz kolejny się zawalił.
Kolejna żałoba
Matka aktorki po śmierci męża ułożyła sobie życie u boku nowego mężczyzny. Para doczekała się nawet narodzin córeczki, Natalii. Gdy Agnieszka miała 18 lat i wydawało jej się, że w końcu pełną i szczęśliwą rodzinę, wydarzyła się kolejna tragedia. Ojczym aktorki zginął w wypadku samochodowym.
- Reagowałam jak opuszczone dziecko. Niejeden raz widziałam i czułam cierpienie mamy. Zawalił jej się świat, wpadła w depresję. Musiała jednak pokonać ją - miała przecież maleńkie dziecko - mówiła Dygant w "Rewii".
Dziś jest szczęśliwa
Życie uczuciowe Agnieszki Dygant jest znacznie mniej skomplikowane. Jej pierwsze małżeństwo z Marcinem Władyniakiem nie przetrwało próby czasu. Później związała się z reżyserem i scenarzystą Patrickiem Yoką, z którym jest do dziś. Para doczekała się syna, Xawerego.