Agnieszka Fitkau-Perepeczko od 40 lat mieszka w Australii. Jej mąż próbował, ale nie dał rady
Ona marzyła o kraju z "klimatem plażowo-letnim", on popadał w depresję. Marek Perepeczko wytrzymał 4 lata i wrócił do Polski. Jego żona została w Australii.
Gościem poniedziałkowego DDTVN była Agnieszka Fitkau-Perepeczko. Aktorka i wdowa po słynnym Marku Perepeczce pojawiła się na kanapie u Kingi Rusin, aby opowiedzieć o tragedii, jaka dotknęła Australię.
Na wizji doszło do nieprzyjemnej wymiany zdań między aktorką a prowadzącą – poszło o skalę zniszczeń, które zdaniem gościa są mniejsze, niż pokazują media.
Wdowa po odtwórcy Janosika dostała zaproszenie do programu jako ekspert, bo od 40 lat mieszka na Antypodach. Co sprawiło, że akurat tam postanowiła zapuścić korzenie?
ZOBACZ TEŻ: Kinga Rusin wczuwa się w ministra środowiska: "Stworzyłabym parki narodowe"
Marka Perepeczkę poślubiła w 1966 r. Ale młodzi małżonkowie borykali się z wieloma problemami – głównie na tle finansowym. Ledwo starczało im na opłacenie wynajmowanego mieszkania.
- Pamiętam, moja pierwsza pensja wynosiła w 1966 roku 1250 zł, a wynajęcie mieszkania kosztowało nas z żoną 1900– wspominał aktor w "Gali".
Fitkau-Perepeczko, która średnio radziła sobie w branży filmowej, zaczęła dorabiać jako modelka. W latach 70. wygrała konkurs Mody Polskiej i pojechała do Australii.
Za granicą spodobało się jej na tyle, że w 1981 r. postanowiła zostać tam na dłużej. Nie jest tajemnicą, że za decyzją o przeprowadzce stał stan wojenny.
- Marzyłam o wolnym kraju z klimatem plażowo-letnim. Tam wszystko było podporządkowane etosowi wakacji, nawet praca - mówiła w ubiegłym roku w rozmowie z Newseria Lifestyle aktorka, która wciąż dzieli życie między Australię a Polskę.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Na Antypodach Fitkau-Perepeczko pracowała w restauracjach, zajmowała się modelingiem, fotografowała, grała w serialach. Do pełni szczęścia brakowało jej tylko męża.
Dlatego postanowiła wziąć kredyt i kupić wymarzony dom, w którym mogliby zamieszkać. Padło na piękną wiktoriańską willę położoną nad brzegiem oceanu wśród morelowych drzew.
Po długich namowach Perepeczko wreszcie postanowił dołączyć do małżonki. Niestety, nie potrafił się odnaleźć w nowej sytuacji.
- To były 4 lata zupełnie innego życia. Prowadzenie amatorskiego teatru dla Polonii nie było szczytem moich marzeń – wspominał. - Czułem się tam obco i nieswojo. Stawałem się artystycznym oldbojem.
Wreszcie wrócił do Polski. Sam. Jednak rozłąka im nie przeszkadzała. Przeciwnie, twierdzili, że to tylko umacnia ich związek.
Marek Perepeczko zmarł w 2005 r. Przyczyną był atak serca.