Agnieszka i Grzegorz Hyży tworzyli "zakazany związek". Pierwszy raz opowiedzieli o swoich początkach

Od dwóch lat Agnieszka i Grzegorz Hyży tworzą zgrane i szczęśliwe małżeństwo. Dziś nikogo już nie dziwi ich związek, a wspólne pojawienie się małżonków na czerwonym dywanie nie wzbudza takiego zainteresowania jak jeszcze kilka lat temu.

Nie jest bowiem tajemnicą, że uczucie, które połączyło prezenterkę Polsatu i wokalistę, wielu w show-biznesie określało jako "zakazane". Pojawiły się plotki, że oboje nie mieli uporządkowanej przeszłości i wciąż pozostawali w poprzednich związkach. Para długo nie komentowała tych doniesień. Dopiero teraz, w najnowszym wywiadzie w "Pani" opowiedzieli o swoich początkach i walce z nieprzychylnymi komentarzami pod swoim adresem.

Związek Agnieszki (wówczas jeszcze Popielewicz) i Grzegorza Hyżego od początku wzbudzał ogromne emocje. Ona - w trakcie rozwodu z pierwszym mężem, on - świeżo po rozstaniu z pierwszą żoną. Oboje mieli też dzieci z poprzednich małżeństw. Było pewne, że gdy tylko uczucie, które ich niespodziewanie połączyło, wyjdzie na jaw, nie opędzą się od wścibskich paparazzich i zainteresowania mediów.

- Na początku media nam kibicowały, ale potem pojawiła się fala publikacji, na które nie mieliśmy wpływu, a gdzie padały niesprawiedliwe oskarżenia, że Grzesiek zostawił dla mnie rodzinę. Nie komentowaliśmy tego, nie odpowiadaliśmy na zaczepki, choć wyrządziły dużo krzywdy nam i bliskim. Chcemy więc tutaj publicznie oświadczyć, że wiążąc się ze sobą, nikt nikomu nie rozbił rodziny. Gdy poznałam Grześka, był już dawno po rozwodzie - powiedziała Agnieszka Hyży na łamach "Pani".

Przypomnijmy, że para poznała się w pracy, a dokładniej podczas jednego z koncertów w Opolu. Choć oboje wpadli sobie w oko, nie zaiskrzyło. Dopiero rok później w czasie festiwalu w Sopocie poczuli, że łączy ich coś więcej niż tylko zawodowa znajomość.

- Nie szukałem nowej miłości, ale myślę, że rok po rozstaniu byłem już gotowy na poznanie kogoś. Agnieszka - poza tym, że jest oczywiście szalenie atrakcyjna - zrobiła na mnie wrażenie swoją skromnością i ciepłem. Była bardzo naturalna, sympatyczna i delikatna. Coś mnie w niej urzekło, chciałem ją znowu zobaczyć - przyznał Grzegorz Hyży w "Pani".

- Prywatnie przechodziłam wtedy trudny etap w życiu. Rozstałam się z pierwszym mężem, z którym mam córkę Martę. Byliśmy w trakcie załatwiania formalności związanych z rozwodem. Nie chciałam poznawać kogoś nowego - dodała prezenterka.

Uczucie okazało się jednak silniejsze. Para wymieniła się numerami telefonów i od tej pory stali się nierozłączni. Zaczęło się od paru spotkań, długich rozmów i wymiany doświadczeń. Po kilku miesiąc Grzegorz porzucił dotychczasowe życie w Poznaniu i przeprowadził się do Warszawy. Wszystko po to, by nie tracić czasu na dojazdy i spędzać jak najwięcej chwil z Agnieszką.

- Zakochałem się w Agnieszce takiej, jaka jest, czyli z jej bagażem doświadczeń, z jej macierzyństwem. Nigdy się nie zastanawiałem, czy to będzie problematyczne dla związku. Tworzymy rodzinę patchworkową, która po prostu wymaga dodatkowej uważności - przyznał wokalista w "Pani".

Żadne z nich nie chciało czekać z zalegalizowaniem związku. Po romantycznych zaręczynach przyszedł czas na planowanie ślubu. Długo bili się z myślami, jak i gdzie je zorganizować. Jedno było pewne od początku: uroczystość odbędzie się z dala od mediów.

- Zaręczyliśmy się w lutym przed dwoma laty, podczas pobytu na Kubie. Nie myśleliśmy o ślubie, ale w maju Grzesiek powiedział: "Weźmy ślub w te wakacje!". Chcieliśmy uroczystości, ale z dala od mediów. Spontanicznie padło na Rzym. Najpierw planowaliśmy pojechać tam sami. Do ostatniej chwili zastanawialiśmy się, jak i czy informować o tym bliskich. Jestem w relacji, w której nie potrzebuję innych ludzi do szczęścia - wspominała prezenterka w tym samym wywiadzie.

Parze udało się przechytrzyć media i utrzymać to wydarzenie w tajemnicy. Dopiero kilka dni po uroczystości prezenterka Polsatu przyznała, że wyszła powtórnie za mąż. Okazało się, że Agnieszka i Grzegorz przysięgali sobie miłość w Rzymie. Towarzyszyło im kilka najbliższych osób z rodziny. Po ślubie para udała się do hotelu Victoria na Via Campania, gdzie w restauracji na dachu odbyła się uroczysta kolacja. Późnym wieczorem nowożeńcy i goście bawili się na Compo de'Fiori.

Dziś oboje tworzą zgrany duet. Nie tylko zdarza im się razem pracować, ale wspólnie stawiają czoła codziennym problemom. A tych nie brakuje. Media co jakiś czas zarzucają im, że na ich związku cierpią dzieci. Choć niezwykle rzadko komentują plotki, zabierają głos, gdy krzywdzące komentarze uderzają w ich najbliższych.

- Grzegorz nigdy w życiu nie zaniedbał synów. Nasz dom jest ich domem, jeździmy w piątkę (jeszcze z moją córką) na wakacje. Moja córka spędza też sporo czasu ze swoim tatą, który poświęca jej wiele uwagi. A ja czuwam nad tą całą rodzinną logistyką - powiedziała Agnieszka.

Choć wiedzą, że nie są idealni, robią wszystko, aby pielęgnować uczucie, które ich połączyło. Wyciągnęli wnioski z poprzednich związków i starają się nie popełniać po raz drugi tych samych błędów.

- Jesteśmy typowo włoskim małżeństwem, bez cichych dni. Lubię ponarzekać pod nosem. Bywa, że dolewam oliwy do ognia. Po raz enty wracam do tematu, zamiast iść dalej. Ale Grzesiek uczy mnie, że można inaczej. Bardzo się zmieniłam w ostatnich latach. Nie mam wątpliwości, że on ma w tym duży udział - podsumowała Agnieszka Hyży na łamach "Pani".