Akcja charytatywna "Boję się ciemności" to fake. Ibisz, Cichopek, Lewandowscy oszukani
Inicjatywa pojawiła się w lutym 2017 roku i zaangażowało się w nią sporo osób publicznych. Pieniądze zbierane były na rzecz Antosia Rudzkiego, który rzekomo tracił wzrok. Organizator zbiórki nie zaprzecza, że zebrana kwota trafiła na jego prywatne konto.
W piątek, 7 lipca na portalu Siepomaga.pl pojawiło się ostrzeżenie przed akcją "Boję się ciemności" i zrzutką na portalu Zrzutka.pl. Akcja zorganizowana w lutym cieszyła się sporą popularnością i zaangażowało się w nią wiele znanych osób, m.in. Katarzyna Zielińska, Modest Amaro, Maciej Orłoś, Katarzyna Bujakiewicz, Roman Kołtoń, Maciej Dolega, Rafał Patyra czy Sergiusz Ryczel, a także Kazimierz Marcinkiewicz.
Pieniądze zbierane były dla Antosia Rudzkiego, który potrzebował operacji, ponieważ chorował na siatkówczaka. Administratorzy portalu Siepomaga.pl wyznali, że akcja nigdy nie pojawiła się na ich stronie, ponieważ nie znali kosztorysu leczenia ani kwalifikacji, a także dlatego, że nie mieli kontaktu z rodzicami chłopca.
- Organizator tej akcji dzwonił do nas kilka miesięcy temu, jednak, jak wiecie, każdą zbiórkę sprawdzamy i tutaj nie było podstaw, żebyśmy mogli zbierać - gdy poprosiliśmy o dokumenty, nikt już się więcej nie odezwał - napisano w oświadczeniu.
Zbiórka pieniędzy odbyła się za pośrednictwem portalu Zrzutka.pl i dzięki temu udało się zebrać 502 tysiące złotych. Organizatorem akcji jest 23-letni Michał Siniecki, który na swoim profilu na Facebooku nieustannie nawoływał do wpłacania drobnych kwot na rzecz chłopca. Kiedy sprawa została nagłośniona przez Siepomaga.pl, chłopak wydał oświadczenie, w którym zadeklarował, że zwróci zebrane pieniądze:
- Szanowni Państwo! W związku z sytuacją, która aktualnie ma swoje miejsce w internecie, w swoim imieniu chciałbym przeprosić wszystkie osoby zaangażowane w akcję pomocy na rzecz Antosia Rudzkego. W szczególności przeprosiny należą się licznie występującym osobom publicznym, które swoim wizerunkiem niewątpliwie przyczyniły się do zebrania równowartości przekraczającej kwotę 500 000 złotych. Oświadczam, iż wszystkie otrzymane pieniądze osobom poszkodowanym zostaną zwrócone.Informuję, że sprawa jest aktualnie na etapie wyjaśniania.
Siniecki w rozmowie z portalem wirtualnemedia.pl przyznał, że pieniądze trafiały na jego prywatne konto. Czy Antoś Rudzki w ogóle istnieje?
- Nie mogę potwierdzić i nie mogę zaprzeczyć. Nie mogę udzielić informacji, czy rodzice zwrócili się do mnie o pomoc.
Jak na razie organizator zbiórki zwrócił pieniądze Ani i Robertowi Lewandowskim, którzy wpłacili na rzecz chłopca 100 tysięcy złotych:
- Zostały już zwrócone środki na rzecz Roberta Lewandowskiego, na profilu Facebookowym zamieściłem potwierdzenie dokonania przelewu. Rozmawiałem na ten temat z Tomkiem Zawiślakiem, on podał mi numer konta. Pozostałe osoby mogą kontaktować się ze mną za pośrednictwem Facebooka lub mailowo. Wszystkie pieniądze zostaną zwrócone.
Założyciel portalu Zrzutka.pl Tomasz Chołast zapowiada, że sprawa zostanie zgłoszona do prokuratury:
- Organizator akcji ma możliwość dokonania zwrotu zebranych środków wszystkim wspierającym. Jest to opcja wykonywana automatycznie, tak samo jak wypłata środków. Pan Siniecki jeszcze z tej opcji nie skorzystał. W dalszym ciągu może skorzystać z tego rozwiązania, czyli zwrócić środki na konto Zrzutka.pl i jednym ruchem zwrócić je wszystkim wpłacającym. Czekamy na wyjaśnienia pana Sinieckiego, a tak czy inaczej jutro rano zgłosimy zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w prokuraturze.
W rozmowie z portalem wirtualnemedia.pl Michał Siniecki przyznaje, że z celebrytami kontaktował się samodzielnie. Wiadomości kierowane do nich podpisywane były "Tomasz Rudzki". Tym samym organizator sugerował, że z gwiazdami kontaktuje się sam ojciec Antosia.
Gwiazdy, które zaangażowały się w akcję postanowiły zabrać głos. Krzysztof Ibisz odniósł się do oszustwa na swoim profilu na Facebooku:
- Zbiórka #bojesieciemnosci niestety okazała się oszustwem. Również byłem w nią zaangażowany. Najgorsze jest to, że przez tę historię stracą naprawdę potrzebujący. Nie przestawajcie pomagać. Zło i dobro jakie czynimy powracają do nas podwójnie.
Podobnie Katarzyna Cichopek:
- Jestem wstrząśnięta tą informacją...jak tak można! Zawsze pomagałam tylko poprzez zaufane fundacje, ale ten człowiek, podający sie za ojca chorego Antosia pisał do mnie bezpośrednio maile, błagając o pomoc! Zaangażowałam sie nie tylko wizerunkowo, ale i finansowo. Mnie jest tylko bardzo przykro, niestety przez takich okrutnych ludzi, NAPRAWDĘ potrzebujące dzieci mogą wiele stracić. Mam nadzieje, że sprawiedliwość dogoni tego człowieka. Ja będę dalej pomagać. Tylko teraz porządnie wszystko sprawdzę. Przepraszam tych, którzy za moją namową, wspomogli te fałszywą akcje. Jest mi bardzo przykro...
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Trwa ładowanie wpisu: facebook