Alicja Bachleda-Curuś może stracić alimenty. Wszystko przez związek z Gortatem
[GALERIA]
Prasa wciąż spekuluje o związku Marcina Gortata i Alicji Bachledy-Curuś, a para uparcie milczy w tym temacie. Aktorka może nie chcieć mówić o swoim nowym związku z zupełnie innego powodu niż ochrona życia prywatnego przed mediami. Okazuje się bowiem, że relacja z koszykarzem może ją sporo kosztować. Były partner gwiazdy, Colin Farrell, zastrzegł sobie, że ukochana straci alimenty, gdy złamie jeden z zapisów ugody.
Twarde warunki Colina
Colin Farrell płaci na Alicję i ich syna Henry'ego 10 tys. dolarów miesięcznie, czyli ok. 36 tys. zł. W umowie alimentacyjnej aktor zaznaczył, że w przypadku, gdy Bachleda-Curuś zwiąże się z innym partnerem, jej część przestanie być wypłacana.
Nie przejmuje się forsą z alimentów?
- Ona się tego już nie boi. Cieszy się ze wsparcia, które daje jej Marcin. Nie musi brać tych 10 tys. Gortat ostatnio nawet zainteresował się branżą kinową i będzie współproducentem filmu, w którym obsadzi ukochaną. Jest bajecznie bogaty. Jedyne, czym przejmuje się teraz Alicja, to syn. Musi przygotować go do życia na dwa domy. W każdej chwili może sprzedać swoją willę i kupić coś mniejszego. Alimenty od Colina spokojnie wystarczą na dziecko - powiedziała "Super Expressowi" osoba z otoczenia gwiazdy.
O pieniądze nie musi się martwić!
Alicja Bachleda-Curuś nie musi liczyć na pieniądze od byłego partnera czy też nowego ukochanego. Aktorka inkasuje pokaźne sumy za reklamy. Na jednej kampanii może zarobić nawet 300 tys. zł. Zachodnia prasa spekuluje też o medialnej i marketingowej wartości jej syna, który już niebawem może zacząć brać udział w dobrze płatnych projektach.