Allison Mack wyszła z aresztu. Rodzice aktorki wpłacili astronomiczną kwotę za kaucję
Aktorka jest oskarżona o handel ludźmi i współpracę z sektą. Miała werbować kobiety, które potem były zmuszane do seksu z przywódcą kultu. W ubiegłym tygodniu Amerykanka została zatrzymana. Po kilku dniach wyszła za kaucją.
Sędzia zgodził się na zwolnienie Allison Mack z więzienia za kaucją. Kwota, którą musiała wpłacić, może przyprawić o zawroty głowy. Kaucja to 5 milionów dolarów. Jak donoszą amerykańskie media, pieniądze wpłacili rodzice aktorki. To oni mają się też zaopiekować 35-latką do czasu procesu. A ten zapowiada się na prawdziwy medialny spektakl.
Mack znana jest z roli w serialu "Smallville" o przygodach Clarka Kenta, nastolatka posiadającego nadludzkie zdolności. Wiele osób pewnie w ogóle nie kojarzy Mack jako aktorki. Ale w kilka dni wróciła na czołówki gazet. 20 kwietnia 2018 roku usłyszała zarzut pomocy w zorganizowanym handlu ludźmi. Werbowała kobiety do organizacji Nxivm. Oficjalnie to firma, w której można się samodoskonalić. W rzeczywistości jednak wciągnięte przez Allison Mack kobiety były wykorzystywane jako seksualne niewolnice. A ona czerpała z tego korzyści finansowe. Mack miała zbierać też na kobiety dowody, wykradać ich prywatne zdjęcia, by potem je szantażować.
Dziennikarze ujawnili w ostatnich dniach, że wśród kobiet, które chciała zwerbować 35-latka, były gwiazdy. Jak podaje m.in. brytyjski "Daily Mail", Mack próbowała przekonać do dołączenia do "firmy" Emmę Watson i piosenkarkę Kelly Clarkson. W tym przypadku Mack zawiodła. Jednak kilkanaście innych kobiet udało jej się przekonać. Co ciekawe, pierwsze doniesienia o tym, że Allison Mack jest członkinią sekty pojawiły się już w 2010 roku.
Obowiązkiem nowych rekrutek było sypianie z założycielem sekty – Keithem Ranierem. Wcześniej były oznaczane jego inicjałami w okolicy krocza. Zdaniem prokuratorów Ranier nie tylko nadzorował niewolniczy system – zmuszał też kobiety do pracy. Mężczyzna został zatrzymany przez FBI w marcu tego roku.
Nxivm działała od 1998 roku. Oferowała kursy warte tysiące dolarów. Chodziło o rozwój osobisty, coaching. Przez pierwsze 12 lat przewinęło się przez nią 12 tys. osób. Mack była jedną z klientek, co można było przeczytać nawet w Wikipedii. W 2003 roku magazyn "Forbes" pisał o sukcesie prowadzonych przez firmę szkoleń, z których korzystali cenieni chirurdzy, politycy i gwiazdy. Ale z czasem do mediów docierały kolejne informacje o Ranierze, który nie zachowywał się jak prezes, a przywódca sekty. Jeden z dziennikarzy opisał zwierzenia jego byłej partnerki, która mówiła wprost, że jest niebezpiecznym człowiekiem, że wykorzystuje uczestniczki programów szkoleniowych do zaspokajania swoich rządzy.
I wtedy się zaczęło. Jesienią 2003 roku "Forbes" opisał, jaką władzę ma w firmie Raniere. Była studentka wyznała, że po 17-godzinnych warsztatach musiała zgłosić się do szpitala. Z kolei "New York Times" pisał w 2017 roku o sekretnym stowarzyszeniu, które uformowało się w firmie, a które składało się tylko z kobiet. Były "panie" i "niewolnice". Te drugie musiały spełniać wszystkie prośby jednego człowieka.
Prokuratorzy twierdzą dziś, że członkowie Nxivm płacą tysiące dolarów za kursy, które mają sprawić, że awansują w strukturze grupy. Jej przywódca - według śledczych - sypiał z 15-20 kobietami. Skład grupy zmieniał się, a jej członkinie były zobowiązane do zachowania tajemnicy. Niewolnice były na niskokalorycznej diecie, bo Raniere preferował szczupłe kobiety.
Prawnicy mężczyzny nie odpowiadają na prośby dziennikarzy o komentarz. Przeciwko Ranierowi i Mack wciąż toczy się postępowanie. Kolejna rozprawa z udziałem aktorki zaplanowana jest na 3 maja.