Alter Bridge wraca z nowym albumem. "Walk the sky". Nowych fanów im raczej nie przybędzie
Album "Walk the sky" składa się z aż 14 utworów i może wydawać się nieco nużący dla tych, którzy nie są wiernymi fanami zespołu Alter Bridge. Ja też nim nie jestem, ale trudno nie usłyszeć na tej płycie porządnej dawki przyzwoitego rockowego grania i doskonałej gry jednego z najzdolniejszych gitarzystów naszych czasów.
Wszystko za sprawą Marka Tremonti, wybitnego instrumentalisty, który stanowi trzon zespołu. Szerszej publiczności bardziej znany jest Myles Kennedy - wokalista podbijający serca fanek i fanów koncertami z legendarnym Slashem.
Tak wymagających i długich albumów w rockowym świecie już się nie tworzy z kilku powodów, z których najważniejszy to oczywiście aspekt komercyjny. Alter Bridge nigdy jednak nie przejmował się konwenansami i "Walk the sky" to już szósty krążek w karierze kapeli, który z pewnością ciepło przyjmą fani. Nie spodziewałabym się jednak tabunów nowych wielbicieli, tak potrzebnych rockowym zespołom w dzisiejszych, trudnych dla tej muzyki czasach.
Brzmienie "Walk the sky" zabiera nas w „stare, dobre czasy”, jednak na próżno szukać tu innowacji. Oczywiście Mark Tremonti zachwyca gitarowymi umiejętnościami a Kennedy nieskazitelnym, mocnym wokalem, ale całość zasługuje na miano "przyzwoitej".
Spośród 14 nowych utworów wyróżnić trzeba flirtujące z elektroniką "Pay No Mind" czy singlowe "Wouldn’t You Rather". Alter Bridge uwielbia majestatyczne brzmienie utworów przełamane melodyjnym wokalem Mylesa i dokładnie taki jest "Walking the sky" nawiązujący do tytułu płyty.
Podsumowując, to miły prezent dla fanów Ronniego Jamesa Dio czy grupy Winger, ale dosyć trudny orzech do zgryzienia dla fanów nowocześniejszych brzmień w muzyce rockowej.