Andrzej Strzelecki i Anna Szczepaniak. Historia tragicznej miłości
Andrzej Strzelecki i Anna Szczepaniak mieli być parą idealną. Niestety, los chciał inaczej. Mimo ogromnego zauroczenia, nie udało im się zbudować trwałej relacji.
Andrzej Strzelecki i Anna Szczepaniak przed laty mieli się ku sobie. Uczucie między nimi zrodziło się, kiedy studiowali w jednej szkole aktorskiej. Mimo tego, że byli zupełnie różni, wydawali się wówczas idealną parą. On cichy i skryty, ona przebojowa i ekscentryczna. Jednak wspólna przyszłość nie była im pisana. Szczepaniak zakochała się w innym.
"Dobry Tydzień" przypomniał historię tragicznej miłości.
ZOBACZ TAKŻE: Grażyna Wolszczak bierze życie za rogi. Mimo życiowego dramatu, nigdy nie przestała się uśmiechać
Oboje pochodzili z Warszawy i fascynowali się literaturą oraz kinem. Spędzali razem każdą wolną chwilę. Bardzo szybko Szczepaniak i Strzelecki postanowili się związać. Według relacji ich przyjaciół, uchodzili za bardzo zgodną parę. W końcu aktor oświadczył się ukochanej. Ustalili nawet datę ślubu.
Kiedy obydwoje skończyli studia w 1974 roku, Szczepaniak miała 23 lata, a Strzelecki 22. Mężczyzna miał chwilę zawahania i nie był przekonany, czy zawód aktora na pewno do niego pasuje. Zaczął wówczas studiować drugi fakultet na wydziale reżyserii.
Ku zaskoczeniu Andrzeja, jego ukochaną Aleksander Bardini zaprosił do udziału w telewizyjnej adaptacji "Trzech sióstr". Chwilę później otrzymała też angaż w warszawskim Teatrze Polskim. To było jej 5 minut.
W życiu Szczepaniak miało zmienić się wszystko. Nie dość, że rozpoczęła karierę, to na jej drodze stanął inny mężczyzna Andrzej Antkowiak. 15 lat starszy aktor był jej kolegą po fachu. Aktorka wkrótce straciła dla niego głowę. Było tylko jedno "ale".
Aktor miał żonę i był alkoholikiem. Kobieta jednak chciała wierzyć, że z jej pomocą Antkowiak skończy z piciem. Mężczyźnie imponowało, że jest adorowany przez młodą kobietę, toteż stale zabiegał o jej względy.
Strzelecki zauważył, że w zachowaniu narzeczonej coś się zmieniło. Jednak nie spodziewał się najgorszego. Pewnego dnia Szczepaniak po prostu zerwała zaręczyny i odeszła od aktora.
W tym samym czasie Antkowiak zwolnił się z Teatru Polskiego i wyjechał do Olsztyna. Kobieta poszła w jego ślady i również złożyła wymówienie. Nie wyobrażała sobie życia bez ukochanego.
Ku jej ogromnemu smutkowi, Antkowiaka spotkała nagła śmierć. Prawdopodobnie w wyniku pobicia trafił do olsztyńskiego szpitala. Zmarł po kilku dniach z powodu tętniaka mózgu. Aktorka wpadła w rozpacz. 40 dni po śmierci Antkowiaka wyskoczyła z okna kamienicy w Warszawie. Miała niespełna 28 lat.
Dziennikarze "Dobrego Tygodnia" próbowali na wspomnienia o Ani namówić Andrzeja Strzeleckiego.
- Przepraszam, ale nie chcę o tym rozmawiać, to zbyt poważna sprawa, tragedia. Żyje jeszcze jej rodzina, nie chciałbym kogoś urazić - mówił "Dobremu Tygodniowi".
żródło: pomponik.pl