Ania Dąbrowska pierwszy raz o rodzinnej tragedii. W wieku 11 lat straciła ojca
[GALERIA]
W ostatnim wywiadzie dla "Twojego Stylu" Ania Dąbrowska zdecydowała się na szczere i poruszające wyznanie. Opowiedziała o rodzinnej tragedii, która wydarzyła się, gdy miała zaledwie 11 lat. Właśnie wtedy w dramatycznych okolicznościach artystka straciła ojca. Wokalistka przyznała, że bardzo to przeżyła, a po jego śmierci w ich rodzinie wszystko się zmieniło.
ZOBACZ TAKŻE: #gwiazdy: Co połączyło Beatę Kozidrak i Anię Dąbrowską?
Twardą ręką
Piosenkarka przyznała, że zapamiętała ojca jako bardzo wymagającego i apodyktycznego. - Mój tata uważał, że rygor jest potrzebny. Wymyślał reguły, których musiałyśmy się z siostrą trzymać. Sprawdzał lekcje i nie było mowy o żadnym tłumaczeniu, usprawiedliwianiu się. Ta metoda wychowawcza nie miała większego sensu. Całe doświadczenie nauczyło mnie tylko jednego: że tata jest srogi. Nie odbierałam tego jako lekcji, tylko jako karę - wspomina Dąbrowska w rozmowie z magazynem.
Gdy przyjechała - już nie żył
Ania Dabrowska straciła tatą w wieku 11 lat podczas wakacji. Jego śmierć była dla wszystkich ogromnym szokiem. Ojciec artystki miał wówczas 37 lat. - Tata miał tętniaka, który po cichu rósł mu w głowie. Jak tykająca bomba, o której nikt nie wiedział. Tata był z moją siostrą na kempingu, my z mamą miałyśmy dojechać do nich za kilka dni. Siostra nie rozumiała, co się stało, nie wiedziała, co zrobić. Wybiegła przed domek i spotkała sąsiada. To on wezwał pogotowie. Mama odebrała telefon, powiedziano jej, żeby natychmiast przyjechać. Na miejscu dowiedziałyśmy się, że tata nie żyje - powiedziała.
Zmiany
Ania Dąbrowska przyznała, że po śmierci ojca ich życie uległo diametralnej zmianie. - Mama nie była wobec nas surowa, wchodziłyśmy właśnie z siostrą w okres dojrzewania. Miałam poczucie większej swobody i niezależności. Chociaż uwierz mi, że oddałabym tę uzyskaną później wolność, żeby tylko on żył - wyznała w wywiadzie dla "Twojego Stylu".
Wychowanie
Ania Dąbrowska przyznała też, że apodyktyczny ojciec, który narzucał reguły, ukształtował to, w jaki sposób artystka wychowuje swoje dzieci. - Z Melą i Stasiem trzymamy się pewnych zasad. Staramy się nawzajem szanować, swoją przestrzeń i potrzeby. Moje dzieci są na razie w takim wieku, że dużym wyzwaniem jest dla nich dzielenie się czymkolwiek. Jestem rozjemcą w ich konfliktach. Okazuje się jednak, że kompromis można też wypracować z czterolatką. Myślę, że wszystko przede mną. Szkoła, dorastanie i to, co się z tym wiąże. Teraz cieszą mnie ich dziecięce pomysły i chłonę radość, która od nich bije. Nie mam potrzeby bycia wobec nich srogą. Są tylko dziećmi, wolno im popełniać błędy. W ten sposób przecież się uczymy - podsumowała.