Anna Dymna popłakała się na wizji w "Faktach" TVN. Nie mogła powstrzymać łez
Wiadomość o odejściu ks. Isakowicza-Zaleskiego mocno poruszyło opinią publiczną. Duchownego żegnają przyjaciele i ci, którzy obserwowali i podziwiali jego działalność. We wzruszający sposób przyjaciela pożegnała Anna Dymna.
Nie żyje ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski - poinformowało Stowarzyszenie "Wspólnota i Pamięć". W ostatnim czasie duchowny walczył z ciężką chorobą. Miał 67 lat.
Jacek Nizinkiewicz, dziennikarz, napisał: "Ostatni ksiądz w Polsce, który nie bał się głośno mówić o niegodziwościach Kościoła i o tym, że powinno dojść do rozdziału państwa od KK. Niewygodna postać dla Kościoła i zasłużona dla Polski".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pedofilia w Kościele. Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski: nie powinno być taryfy ulgowej
Podobnych wpisów było więcej. Znany ksiądz zapadł w pamięci wielu głównie dzięki swojej działalności, nie tylko publicznej. Był publicystą i działaczem społecznym. Swoją działalność skierował ku pomaganiu słabszym. Pełnił też funkcję prezesa fundacji im. Brata Alberta, która wspiera osoby z niepełnosprawnością intelektualną.
Duchowny przez lata wzywał do upamiętnienia ofiar rzezi wołyńskiej, wielokrotnie poruszał też w mediach niewygodne dla Kościoła tematy i był rzecznikiem osób, które w dzieciństwie były molestowane przez księży. W 2006 roku został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski przez Lecha Kaczyńskiego.
"Dzięki takim ludziom świat idzie do przodu. Miałam szczęście, że go spotkałam. Bo rzeczywiście otworzył przede mną jakby zupełnie inne wartości. Poznał mnie z ludźmi, którzy nauczyli mnie patrzeć, gdzie jest prawdziwy sens życia. Przede wszystkim Tadek nauczył mnie takiej odwagi. Pokazał, jak wściekłość i niezgodę na to, co się dzieje wokół, zamieniać w wartości. On to umiał świetnie robić. Ja się dzięki niemu też tego uczyłam" - napisała w sieci Anna Dymna.
Aktorka pożegnała księdza także w materiale "Faktów" TVN. Kilka zdań, które wypowiedziała, poruszyły nawet prowadzącego serwis. Dymna wyznała też, że martwi się o to, jak na odejście duchownego zareagowali podopieczni jego fundacji i jak poradzą sobie z jego brakiem. Dodatkowo nie kryła, że i jej będzie go bardzo brakowało. — Czasami miałam ochotę go zamordować, żeby się uspokoił. Żeby przestał na chwilę walczyć. Ale to jednak dzięki takim ludziom świat idzie do przodu, jaśniejszy i uczciwszy - wspominała aktorka. - Ufaliśmy sobie bardzo... - dodała, nie kryjąc łez.