Anna Wyszkoni skończyła 43 lata. Pamiętacie, jak zaczynała?
Anna Wyszkoni to dziś jedna z najpopularniejszych rodzimych wokalistek. Na scenie jest już bez mała 25 lat i nadal ma apetyt na więcej. Duży sukces odniosła z zespołem Łzy, ale po odejściu z grupy dość szybko udowodniła, że umie zbudować równie udaną karierę solową. I być może tylko jej najwierniejsi fani pamiętają, że jej medialna przygoda rozpoczęła się lata temu w popularnym talent show "Szansa na sukces".
Anna Wyszkoni skończyła 43 lata. Pamiętacie, jak zaczynała?
- Nie nastawiałam się na to, że zaraz po udziale w "Szansie" przyjdzie wielki sukces. Cieszę się, że mogłam zaśpiewać "Długość dźwięku samotności" i że udało mi się wygrać program. To była dla mnie próba sprawdzenia się w wielkim świecie telewizji, chęć zaspokojenia ciekawości, jak show-biznes wygląda od kuchni. I bardzo ciekawe doświadczenie - wspominała po latach w rozmowie z WP.
Pamiętacie, jak wyglądała na początku swojej drogi?
Wspomina "Szansę na sukces"
Niewątpliwie to właśnie w "Szansie na sukces" dała się poznać szerokiej publiczności. Wtedy jeszcze jako zupełnie niepozorna wokalistka o imponującym głosie. Z biegiem czasu Wyszkoni nabrała pewności co do tego, w jakim kierunku poprowadzić swoją karierę. Choć najczęściej podkreśla, że wiedziała, co chce osiągnąć, od kiedy tylko rozpoczęła swoją przygodę z muzyką.
- Wiem, że wielu utożsamia ten występ z przełomowym momentem w mojej karierze. Ale warto pamiętać, że my ze Łzami już wydaliśmy wtedy drugą płytę z kultową już dziś "Agnieszką". To ona nas wywindowała. To wszystko zbiegło się w czasie, a my wykorzystaliśmy możliwości - opowiadała.
"Jak mogłam tak wyglądać?"
Dziś Anna Wyszkoni kojarzy się nie tylko z przebojowymi melodiami, ale też intrygującymi stylizacjami. Wokalistka nie kryje, że moda mocno ją inspiruje i zawsze dba o to, by wyglądać dobrze. Do swoich stylizacji sprzed lat podchodzi z dużym dystansem, choć nigdy nie brakowało jej odwagi.
- Jak mogłam tak wyglądać, nosić takie ciuchy i makijaż?! - mówiła z humorem w wywiadzie udzielonym WP. - Dziś potrafię z tego żartować. Wiem, że zmieniły się czasy i moda. Ale na moją obronę – zawsze chciałam się wyróżniać. Robiłam to w taki sposób, na jaki pozwalały mi możliwości - dodała.
Rzucała się w oczy
Wyszkoni przyznaje też, że na początku kariery nie tylko była wierna rockowym brzmieniom, ale i towarzyszącemu tej muzyce stylowi. Jej ulubionym kolorem był czarny, co krótko mówiąc, sprawiało, że często rzucała się w oczy.
- Nosiłam te wielkie, rozciągnięte swetry i ciężkie glany, wyglądałam, owszem, jak wielka czarna plama, ale przynajmniej z daleka było widać, że idzie Wyszkoni. Nawet kiedy brałam ślub, ludzie przychodzili zobaczyć, czy będę miała martensy. I oczywiście miałam, białe! Nie żałuję tego. A zdjęcia mam na pamiątkę, dla mnie to znak czasów - dodała.
Miała charakter
Na swój ówczesny wizerunek piosenkarka spogląda z dużym przymrużeniem oka. Wspomina, że nigdy nie porwał jej rockandrollowy styl życia i na ogół była raczej grzeczną dziewczyną. Jeśli chodzi o styl, dbała o to, by wyglądać na wokalistkę z pazurem. Do tego stopnia, że, jak stwierdziła, podczas jej ślubu wielu zastanawiało się, czy poszła do ślubu... w glanach.
Zmieniła wizerunek
Z biegiem czasu jej podejście do mody zaczęło się zmieniać. Jej styl wyszlachetniał, choć nadal bawiła się formą. Także w muzyce. Dziś nie kryje, że podjęła spore ryzyko.
- Musiałam budować wizerunek w zasadzie od nowa. Jednych ciekawiło to, że ta Ania Wyszkoni z Łez zaprezentowała się jako inna kobieta, z zupełnie nowym muzycznym obliczem i twierdzili, że to jest świetne. Ale byli też tacy, którzy przesądzali, że bez zespołu sobie nie poradzę, że to się nie uda. Musiałam przekonać do siebie ludzi. Pokazać, że mogę odkleić od siebie tę łatkę. Bardzo tego potrzebowałam - mówiła.
Nie chciała nosić "łatki"
Wciąż zdarza się jednak, że wokalistkę dotyka to, że szczególnie po jej telewizyjnych występach głośniej w sieci bywa o jej stylizacjach niż o tym, jak zaśpiewała. Niemniej to nie demotywuje jej w dalszych działaniach.
Nie przejmuje się krytyką hejterów
Od pewnego czasu też wokalistka mierzy się ze złośliwymi komentarzami na temat tego, że mocno poprawiała urodę. Nie przejmuje się jednak tymi komentarzami, podkreślając, że właśnie teraz świetnie czuje się we własnej skórze.
Lubi swój obecny wizerunek
Obecnie Ania Wyszkoni zapewnia, że ma mocno ugruntowaną pewność siebie i swojego wizerunku. Lubi podkreślać figurę i urodę, bo jest świadoma tego, że nadal wygląda dobrze i robi niemałe wrażenie na fanach. I takie podejście zdecydowanie jej służy.
- Odrzuciłam wszystkie "powinnaś" i "nie wypada". Lubię siebie taką, jaką jestem. Podoba mi się to, jak wyglądam. Myślę, że w uświadomieniu sobie tego wszystkiego pomogła mi sześć lat temu moja choroba. Pozwoliła mi na wszystko spojrzeć inaczej, postawić siebie na pierwszym miejscu - powiedziała WP.