Artur i Paulina Żmijewscy przechodzą małżeński kryzys. O co poszło?
Domowe awantury
W ostatnim roku Artur i Paulina Żmijewscy unikali stołecznych bankietów, a jeśli już na którymś się pojawili, na twarzy żony aktora można było dostrzec napięcie. Mało kto przypuszczał, że za drzwiami ich domu w Chotomowie rozgrywał się dramat. Żmijewski szczerze opowiedział o wszystkim późną jesienią w sądzie, do którego został wezwany w charakterze świadka.
- Nasze życie rodzinne ucierpiało. Coraz częstsze były awantury. W domu panowała nerwowa atmosfera. Doszło nawet do tego, że żona brała silne leki uspokajające - wyznał Artur w "Dobrym tygodniu". O co poszło?
Śledztwo
Powodem kłótni w małżeństwie były artykuły w lokalnej prasie, które w złym świetle przedstawiały działalność zawodową Pauliny Żmijewskiej. Żona aktora jest współwłaścicielką spółki w Legionowie, w której skład wchodzą dwa prywatne przedszkola, dwie szkoły podstawowe oraz gimnazjum.
Powstanie tego ostatniego wzbudziło podejrzenia dziennikarzy "Mazowieckiego To i Owo". Działkę, należącą do miasta, przekazano na rzecz prywatnej spółki Żmijewskiej na wyjątkowo korzystnych warunkach, bez przetargu. W sprawie sprzedaży terenu prowadziła nawet śledztwo prokuratura Okręgowa w Warszawa. Umorzono je jednak w 2016 roku.
Wielki stres
To wszystko spowodowało, że Paulina Żmijewska wycofała się z życia towarzyskiego.
- Nie chciała narażać się na kolejne pytania ze strony znajomych i rodziny w zakresie zarzutów stawianych jej w inkryminowanych publikacjach. Także relacje z najbliższymi zmieniły charakter z uwagi na ciągły stres i zdenerwowanie - tłumaczył Artur.
Kiedy prokuratura umorzyła śledztwo, Paulina trochę odetchnęła.
- Spodziewałam się tego. Od wielu lat działamy w oświacie w Legionowie, zawsze zgodnie z prawem i nie wyobrażałam sobie, żeby mogłoby to się inaczej zakończyć. Byliśmy niezmiernie zdziwieni całą tą sytuacją i obrotem sprawy. Zrobiono aferę z tego, że w mieście ma powstać kolejna placówka oświatowa - wyznała Żmijewska na jednym z regionalnych portali.
Proces
To nie był jednak koniec problemów. W czerwcu 2017 roku prokuratura wznowiła zamknięte dochodzenie, a Paulina wraz ze wspólnikami postanowiła wytoczyć proces lokalnej gazecie, który zakończył się w grudniu wyrokiem dla niej niekorzystnym.
Sąd oddalił 9 z 11 zarzutów Żmijewskiej oraz jej spółki, w tym roszczenia finansowe o 100 tys. zł zadośćuczynienia. Paulina żądała również usunięcia wszystkich dotyczących jej spółki artykułów z internetu, a także bezterminowego zakazu publikacji informacji związanych ze spółką i budzącą wątpliwości transakcją.
- Jesteśmy zadowoleni z wyroku - powiedział w rozmowie z "Dobrym Tygodniem" redaktor naczelny legionowskiego tygodnika, Maciej Lerman. - Pokazuje on, że byliśmy rzetelni i napisaliśmy prawdę. Pani Paulina Żmijewska, mimo starań z naszej strony, nie zdecydowała się rozmawiać z naszymi dziennikarzami - wyznał.
Paulina Żmijewska nie udziela żadnych komentarzy.
Kolejne problemy
Cała sytuacja odbija się na małżeństwie Pauliny i Artura. Kiedy w jego małżeństwie pojawiły się problemy i kłótnie, aktor starał się łagodzić napięcia. Powtarzał żonie, żeby zachowała spokój i wspierał ją podczas rozpraw. Żmijewski ma nadzieję, że wszystko wkrótce skończy się dla nich pomyślnie i żona ukoi skołatane nerwy.
Niestety czekają ich trudne dni. Żonę aktora znów czekają zeznania w sądzie. Myślicie, że ich uczucie przetrwa tę próbę?