Bachleda-Curuś woli kochać, niż zarabiać

Alicja Bachleda-Curuś należy do nielicznego grona ambitnych aktorek, które nie stawiają sobie za cel zarobienie góry pieniędzy. Jej priorytetem jest... miłość!

"Moje zarobki są porównywalne do polskich, a może nawet mniejsze" - powiedziała Alicja bez skrępowania w Gali.

"Rodzina - to jest wartość, a nie blichtr i tymczasowy sukces, jaki można odnieść w Hollywood. Bo on jest tylko chwilowy" - dodała.

Wygląda na to, że Bachleda-Curuś swój zawód traktuje z ogromnym dystansem.

Alicja nie chce sławy zdobywać przez rozbierane sesje - jak sama przyznała, nie mogłaby wystąpić nago przed obiektywem aparatu.

"Oferowano mi nawet dość intratne honorarium. Trudno mi jest sobie wyobrazić, co miałoby mnie skłonić do takiej sesji. Kto wie, może za parę lat to się zmieni, ale na razie nie widzę siebie w takiej roli" - zdradziła aktorka magazynowi.

Nie dość, że Alicja jest honorową dziewczyną, to jeszcze należy do ogromnych romantyczek! Gwiazda pisze wiersze.

Jej ostatnie dzieło jest o miłości, naturalnie. Poproszona o zacytowanie fragmentu, powiedziała:

"O nie, jest zbyt prywatny. Nie mogę się nawet zdobyć na to, by go przeczytać na głos. Piszę do szuflady. Poza tym jest po angielsku, trudno byłoby mi go tak od ręki przetłumaczyć"

Czy wrażliwa i zdystansowana Alicja zrobi oszałamiającą karierę w okrutnym świecie show-biznesu?

Czy tak uduchowiona persona ma szansę wygrać medialny wyścig szczurów? Czekamy na Wasze opinie.