Bajm nie zapłacił muzykom. "Nikt nie proponował podpisania umowy, ani wynagrodzenia"
Koncert zespołu Bajm w Lublinie zakończył się skandalem. Muzykom, którzy gościnnie wystąpili na scenie, nie zapłacono ani złotówki.
Zespół Bajm zagrał w Lublinie z okazji Dnia Solidarności i Wolności. Dla Beaty był to wyjątkowy wieczór, bo grała nieopodal mieszkania, w którym wychowała się ze swoim starszym bratem Jarosławem. To właśnie jemu zadedykowała koncert, na którym zjawiło się aż 40 tys. ludzi.
Kozidrak postanowiła zaprosić na występ muzyków, który występowali w pierwszym składzie Bajmu. Perkusista Andrzej Koziara i gitarzysta Andrzej Grądkiewicz z entuzjazmem przystali na tę propozycję. Problemy zaczęły się później. Okazuje się, że żadnemu z nich nie zaproponowano wynagrodzenia za udział w koncercie.
- Kiedy Andrzej Pietras zapytał mnie, czy zagram z Bajmem, nie wspominał o pieniądzach, a ja nie dopytywałem, bo czułem się wyróżniony tą propozycją. Po koncercie też nikt nie proponował mi ani podpisania umowy, ani wynagrodzenia. Dziwnie to wygląda, ale ja nie żałuję, bo Andrzej jest moim wielkim przyjacielem. Stanąłem na scenie z serca i z wielkiej przyjaźni - wyznał "Życiu na Gorąco" Andrzej Grądkiewicz.
Biorąc pod uwagę, że Bajm inkasuje za jeden koncert ok. 80 tys. zł. brak propozycji wynagrodzenia dla muzyków występujących "gościnnie", wydaje się bardzo niesprawiedliwy.
- Wynagrodzenie? Nic o tym nie wiem, Andrzej Pietras nie powiedział mi na ten temat ani słowa, a jesteśmy w kontakcie. Nie będę się o to dopytywał, to nie w moim stylu. Ja zagrałem tam dla Jarka i z Jarkiem. W Bajmie, jak widać, nic się nie zmieniło - powiedział "Życiu na gorąco" Andrzej Koziara.
Andrzej Pietras zapytany o kwestię wynagrodzeń odmówił komentarza. Myślicie, że zachował się fair?