Poznali się i zaiskrzyło
- Pewnego dnia wychodziłem z telewizji i zobaczyłem, że przy drzwiach stoi pani Bogumiła Wander. Czekała na taksówkę. Uważałem, że jest najpiękniejszą kobietą w Polsce, no i do dzisiaj pozostaję w tym przekonaniu. "Może podwiozę?" - zapytałem. Wtedy jeszcze nie myślałem, że coś więcej może nas połączyć. Kochałem swoją żonę i chciałem pozostać jej wierny. Ale z drugiej strony ta kobieta mnie fascynowała - mówi Baranowski w wywiadzie-rzece "Spowiedź kapitana".
- Zgodziła się. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Bogusia mieszkała w domu przy Dąbrowieckiej, maleńkiej ślepej uliczce na Saskiej Kępie. Zatrzymałem się przed domem, ona wyszła, do widzenia, do widzenia, bez żadnych zaproszeń, zobowiązań, bez żadnych zalotów, słów dwuznacznych, po prostu podwiozłem i tyle. Pojechałem do końca uliczki, żeby zawrócić. Jadąc z powrotem, spojrzałem na jej dom. Zobaczyłem, że stoi przy drzwiach i macha mi ręką. Pomachałem. Zapamiętałem adres - tak według Baranowskiego wszystko się zaczęło.