Sytuacja jest napięta
Barbara Kurdej-Szatan i jej mąż Rafał w mediach społecznościowych sprawiają wrażenie idealnej pary. Rodzinna sielanka ma jednak swoją mroczną stronę, którą niedawno udokumentowali paparazzi, gdy małżonkowie wychodzili z nowego apartamentu.
Na oczach fotoreporterów doszło do spięcia, któremu przyglądały się też dzieci Szatanów. Znajomych gwiazdy wcale nie dziwi taka nieprzyjemna sytuacja. To pokłosie problemów z mieszkaniem i niepewna przyszłość zawodowa.
Odwołali dwie przeprowadzki
- Barbara Kurdej-Szatan powoli traci cierpliwość. Remont jej nowego apartamentu nieustannie się przedłuża i nie ma szans, by cokolwiek przyspieszyć. Data przeprowadzki wciąż jest wielką niewiadomą, a to, jak nic innego, wyprowadza aktorkę z równowagi - mówiła znajoma Kurdej-Szatan w "Na Żywo".
Przypomnijmy, że Kurdej-Szatan kupiła z mężem apartament na warszawskiej Woli warty 2,5 mln zł. 170m2, 200-metrowy taras, dwa poziomy – takie luksusy czekają Szatanów w nowym "gniazdku", do którego mieli się wprowadzić już we wrześniu.
Niestety pandemia robi swoje, dostępność materiałów budowlanych jest bardzo ograniczona, więc przeprowadzkę trzeba było przełożyć na grudzień. Ale i ten termin okazał się nierealny.
"Puszczają im nerwy"
Sytuacja z nowym mieszkaniem generuje masę problemów, a do tego dochodzą kłopoty z pracą. Co prawda ani Barbara, ani Rafał nie mogą narzekać na brak dobrze płatnych zajęć. Ale gdyby nie pandemia, zarabialiby znacznie więcej.
- Ostatnio puszczają im nerwy, bo przedłużająca się pandemia pokrzyżowała im plany zawodowe, a to z kolei przekłada się na mniejszy budżet. Nie mogą wykończyć swojego gniazdka - mówiła o Basi i Rafale osoba z otoczenia prezenterki.
"Dla Basi to i tak dużo"
Na skołatane nerwy miały im pomóc wakacje na Zanzibarze. Tymczasem okazuje się, że Barbara Kurdej-Szatan leciała tam z kolejnym zmartwieniem. Gwiazda TV nie wiedziała, czy po powrocie do Polski znowu zostanie zatrudniona w reklamie telefonii komórkowej.
Na szczęście obyło się bez przykrej niespodzianki.
- Umowa została przedłużona, ale tylko na kilka miesięcy. Dla Basi to i tak dużo, i pewne pieniądze - mówiła znajoma Kurdej-Szatan.