Beata Kawka kontra prezydent Leszna. Poszło o dziwnego SMS-a
Aktorka, którą widzowie kojarzą przede wszystkim z "Barw szczęścia", a ostatnio "Belfra", jest na wojennej ścieżce z dyrektorem teatru i prezydentem Leszna. W sądzie jest już pozew. A nawet dwa.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Sprawa ciągnie się od maja, kiedy po dwóch latach Beata Kawka została odwołana ze stanowiska kierownika artystycznego teatru w Lesznie. Jak tłumaczył jego dyrektor, zwolnił aktorkę, bo stracił do niej zaufanie. Kawka natychmiast pozwała go do sądu.
ZOBACZ TEŻ: Czego nie zrobiłaby Beata Kawka?
– Nie działałam nigdy na szkodę teatru, a przed sądem nie walczę o przywrócenie do pracy, ale o odszkodowanie – mówiła w rozmowie z "Faktem".
Według aktorki niedługo przed wręczeniem wypowiedzenia przestało układać się jej z dyrektorem. Swoimi rozterkami podzieliła się w prywatnej rozmowie z radnym. Ten najwyraźniej poinformował górę, bo Kawka została wezwana na dywanik do Łukasza Borowiaka, prezydenta Leszna. Jemu też przyznała, że stosunki z przełożonym nie należą do wzorowych.
Niedługo potem Kawka dostała wiadomość od prezydenta miasta.
– Na mój służbowy telefon przyszedł SMS od prezydenta z pytaniem, czy to prawda, że zamierzam żądać od niego znacznej kwoty pieniędzy w zamian za poparcie w wyborach. Zdumiona oświadczyłam, że nie mam pojęcia, dlaczego miałabym kogokolwiek popierać – mówi tabloidowi.
Sześć dni później aktorka była już bez pracy. Jednak to nie koniec afery. Zdaniem prezydenta Leszna, Beata Kawka chciała go przekupić.
– Złożyłem zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przez panią Beatę Kawkę przestępstwa, polegającego na bezprawnym nakłanianiu mnie do zmiany dyrektora teatru i powołaniu jej na to stanowisko – mówi Borowiak.
Aktorka wszystkiemu zaprzecza. Sprawa na pewno będzie miała ciąg dalszy.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.