"Bez wąsa go nie uznaje". Sławomir i Kajra opowiedzieli o początkach swojego związku i kariery
Sławomir i Kajra znali się na długo przed tym, aż połączyło ich gorące uczucie. Gwiazdy rock polo zdradziły, jak wyglądała ich droga do małżeństwa i wielkiej sceny.
Sławomir Zapała i Magdalena Kajrowicz, bo tak naprawdę nazywają się popularni Sławomir i Kajra, byli gośćmi Krzysztofa Ibisz w programie "Demakijaż". Okazuje się, że para poznała się w krakowskiej szkole teatralnej, ale wcale nie przypadli sobie wtedy do gustu.
Do ich pierwszego spotkania doszło podczas "fuksówki", czyli szkolnego chrztu Kajry. Sławomir był o rok wyżej i kazał nowej studentce jeść zupę. Autor "Miłości w Zakopanem" żartuje, że nie zwrócił wówczas uwagi na przyszłą żonę, bo "wyglądała jak stara baba z wąsem". Było to oczywiście przebranie na studencką imprezę.
Sama Kajra też nie pokładała większych nadziei w znajomości ze starszym kolegą. Nie interesował jej przede wszystkim dlatego, że zawsze uchodził za komedianta, a ona marzyła o dramatycznych rolach.
Zobacz też: Sławomir pojedzie na Eurowizję? "To jest bardzo trudny festiwal"
Kilka lat później wpadli na siebie po drugiej stronie globu. Kajra była kelnerką w meksykańskiej knajpie w Stanach Zjednoczonych, a Sławomir jej klientem. Na początku nawet jej nie rozpoznał. Wspólna emigracja zbliżyła ich do siebie, ale dopiero powrót do Polski uświadomił im, że łączy ich miłość.
Kajra opowiedziała, że moc uczucia spłynęła na nią podczas ich wspólnego występu w kabarecie "Świntuszki". Sławomir śpiewał wtedy piosenkę "Cudowna dziewczyna", a ona poczuła, że to o niej.
Gwiazdor rock polo przyznał, że zdobył Magdalenę poczuciem humoru. Nie zabrakło też tanich, ale skutecznych sposobów na podryw. Pewnego razu pożyczył od ojca auto z szyberdachem i po jego otwarciu, rzucił tekstem do ukochanej "nieba bym ci przychylił".
Przyznają, że uchodzą za "włoskie małżeństwo". Podczas jednej z kłótni w wynajmowanym mieszkaniu o powierzchni 18 metrów kwadratowych, Sławomir wpadł na pomysł napisania piosenki na zgodę. Tak powstał refren ich pierwszego hitu "Megiera", czyli słowa "ty stara cholero, cię diabli nie bierą".
Dla zabawy wrzucili nagranie piosenki na Youtube. - Zobaczyliśmy, że jest super odbiór, że ludzie chcą się bawić w Sławomira, chcą słuchać Sławomira - powiedział muzyk. Tak narodził się ulubiony taneczny wokalista Polaków.
Okazuje się, że specyficzny wizerunek niezupełnie został specjalnie wykreowany. Już wcześniej Sławomir nosił taką fryzurę i wąsa, bo jak mawia jego żona "bez wąsa go nie uznaję".
Miłość do muzyki Sławomir wyniósł z domu. Jego ojciec jest góralem, który grając na trąbce, akordeonie i gitarze oraz śpiewając przy każdej możliwej okazji, zaszczepił w synu pasję.
Choć oboje marzyli o aktorskiej karierze, życie zweryfikowało ich plany. - Zdałem sobie sprawę, że jestem skazany na komedię. Zresztą to lubię, wolę ludzi bawić niż wzruszać - powiedział Sławomir. Wspomniał, że gdy w szkole grał dramatyczną rolę umierającego młodzieńca, komisja profesorów płakała ze śmiechu.
Kilka lat czekał na dostrzeżenie go w kinie czy teatrze. Musiał dorabiać m.in. zrywając azbest z powierzchni dróg czy jako windykator w firmie o groźnie brzmiącej nazwie "Maczeta".
Ich przepisem na sukces okazała się przyjaźń i dobra organizacja Kajry. W zeszłym roku udało im się zagrać aż 300 koncertów. O ile było to możliwe, w trasę zabierali ze sobą 3-letniego syna Kordiana.
- Będąc ze sobą 24 godziny na dobę, czasami nie masz czasu być dla siebie nawzajem - podzieliła się refleksją Kajra. Zdaniem Sławomira dobrą receptą dla mężczyzn w relacjach damsko-męskich jest kierowanie się zasadą "nie jestem najważniejszy". Muzyk twierdzi, że stara się nie stawiać swoich spraw na pierwszym miejscu, ale słucha partnerki i próbuje znaleźć złoty środek. Dzięki temu ich wieloletni związek wciąż rozkwita, a sukces ich nie zmienił.