Błaszczyk załamana po stracie pacjentki
None
Ewa Błaszczyk
Aktorka przeżywa trudne chwile. Odkąd półtora roku temu Ewa Błaszczyk otworzyła klinikę "Budzik", w której pomoc otrzymują dzieci w stanie śpiączki, mogła mówić o samych sukcesach. W krótkim czasie aż 15 pacjentów zostało wybudzonych. Ostatnio na doskonałych statystykach pojawiła się rysa. Pod koniec stycznia zmarła pierwsza w historii podopieczna kliniki.
Ewa Błaszczyk
3,5-letnia Oliwia przebywała w "Budziku" czternaście miesięcy. Wszystko szło w dobrym kierunku. W lutym miała zostać wypisana do domu jako kolejna pacjentka, której udało się pomóc.
To był trudny przypadek. Dziewczynka utopiła się w studni, odratowano ją, ale zapadła w śpiączkę - powiedziała "Życiu na gorąco" Ewa.
Ewa Błaszczyk
Do dziś trudno powiedzieć, co się stało, że dziewczynki nie udało się uratować.
Tak naprawdę nie wiadomo, dlaczego Oliwia zmarła. Nagle nastąpiła śmierć mózgu i organizm się poddał. Przez ponad rok robiliśmy wszystko, żeby jej pomóc. Jesteśmy pogrążeni w smutku- wyznała Błaszczyk.
Ewa Błaszczyk
Aktorka zapewnia, że nie ma mowy o błędzie lekarzy. Cała klinika łączy się w bólu z rodzicami dziecka.
Po raz pierwszy przyszło nam zmierzyć się ze śmiercią. Do tej pory towarzyszyła nam wiara, że to miejsce przed śmierć jest omijane. Teraz to już, niestety, nieprawda. Nic tego nie zapowiadało. Oliwka była stabilna, piątego lutego miała zostać wypisana - dodała założycielka szpitala.
Ewa Błaszczyk
Błaszczyk ma nadzieję, że takich przypadków będzie jak najmniej.
O każdego walczymy do końca - zapewnia.
I nie ma powodów, by jej nie wierzyć.