Bobbi Kristina zostanie odłączona od respiratora w rocznicę śmierci Whitney Houston

Od kilku dni najbliżsi 21-latki są w rozpaczy i czuwają przy jej szpitalnym łóżku. Lekarze, którzy walczą o życie Bobbi Kristiny Brown, rozkładają jednak ręce. Ojciec dziewczyny musiał podjąć najtrudniejszą decyzję w życiu. Rodzina córki Whitney Houston chce poczekać do 11 lutego, czyli trzeciej rocznicy śmierci diwy, by odłączyć dziewczynę od aparatury podtrzymującej życie.

Bobbi Kristina, jedyna córka Houston, trafiła do szpitala po tym, jak 31 stycznia została znaleziona przez swojego partnera i ich wspólnego znajomego w łazience w swoim domu. Kobieta straciła przytomność w wannie. Na miejscu szybko pojawiła się karetka, skąd zabrała Bobbi do szpitala North Fulton w Roswell. Na oddziale intensywnej terapii lekarzom udało się ustabilizować jej oddech. Brown została jednak wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej.

Od tego czasu specjaliści ratujący Bobbi nie zauważyli jednak żadnej poprawy. Zaczęli przygotowywać rodzinę na najgorsze. Wiadomość wstrząsnęła szczególnie jej ojcem.

Wszyscy przychodzą do szpitala, żeby się z nią pożegnać - powiedział w rozmowie z internetowym serwisem magazynu "People" jeden z bliskich dziewczyny. Bobby bez przerwy płacze. Jesteśmy pogrążeni w smutku - dodał.

Bobby Brown, który jest głęboko wierzący, liczył na cud. Długo nie dopuszczał do wiadomości faktu, że lekarze stwierdzili u jego córki śmierć mózgową. Ostatecznie podjął jednak decyzję o odłączeniu jej od respiratora.

Bliscy Bobbi chcą poczekać do 11 lutego, by dać jej umrzeć w trzecią rocznicę śmierci Whitney. Przypomnijmy, że w 2012 roku Houston również została znaleziona nieprzytomna w wannie. Jak okazało się później, wokalistka była pod wpływem narkotyków. Niestety, nie udało jej się uratować. Coraz częściej mówi się, że Brown chciała popełnić samobójstwo i tym samym dołączyć do matki.

W międzyczasie "The New York Post" poinformował, że na twarzy córki Whitney i Bobby'ego znaleziono liczne obrażenia. Śledczy skoncentrowali się na ustaleniu, co się stało w domu Brown i jej partnera, Nicka Gordona, tuż przed wezwaniem pogotowia. Policja skupia się przede wszystkim na ukochanym dziewczyny, który był już oskarżany o stosowanie przemocy. Znalazł się nawet świadek, który twierdzi, że w dniu przewiezienia Bobbi do szpitala Gordon zmywał w mieszkaniu ślady krwi.

Chociaż decyzja rodziny Bobbi Kristiny może wydawać się zaskakująca, wyobrażamy sobie, że jej podjęcie kosztowało najbliższych wiele nerwów i emocji. Ci, którzy ją znali, wciąż nie mogą się pogodzić z całą sytuacją. Jednak także im zabrakło już nadziei i wiary w to, że stan młodej kobiety się poprawi.