Borys Szyc utyskuje na wysokie ceny. "Z miesiąca na miesiąc coraz mniej nam zostaje na życie"
Galopujący wzrost cen, inflacja, widmo kryzysu i regresu gospodarki spędzają sen z powiek milionom zwykłych Polaków. Teraz okazuje się, że nawet ludzie znani i bogaci zaczynają zaciskać pasa. Tak jak Borys Szyc.
Te wakacje są inne od poprzednich. Tym razem nie ze względu na pandemię, a kryzys, który polską gospodarkę dotknął bardzo dotkliwie. A ponoć najgorsze przed nami. Ludzie szukają oszczędności na czymkolwiek, a rosnące raty kredytu sprawiają, że niektórym starcza tylko na podstawowe sprawunki.
Tymczasem politycy rządzącej partii mają dużo dobrych rad: wyjazd pod namiot, mniej jeść, ocieplić dom, zbierać chrust (w końcu jest za darmo). Dziennikarz "Gazety Wyborczej" spytał znanych osób, jak one zaciskają pasa. Borys Szyc, jeden z najbardziej popularnych i najczęściej obsadzanych aktorów w Polsce, także odczuwa wzrost cen.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Szaleńcza polityka PiS". Ekspert nie ma wątpliwości: musi się zmienić, inaczej czeka nas katastrofa
- Przez kilka miesięcy próbowałem nie przejmować się wzrostem cen, czyli oszukiwać sam siebie, ale dalej już nie da rady. Mamy dom zasilany gazem i prądem, więc z miesiąca na miesiąc coraz mniej nam zostaje na życie. Odpuszczam postanowiony wcześniej remont. Materiały budowlane zdrożały co najmniej dwa razy. Może za rok ceny spadną?
Dziennikarz zadzwonił do aktora, gdy akurat ten był na mazurskich wakacjach. Jednak ten kierunek już dawno przestał być kojarzony z oszczędzaniem. W końcu to urokliwa destynacja popularna wśród mieszkańców stolicy, a ceny idą w górę jak wszędzie.
- Wakacje spędzamy w kraju, a nie – jak bywało – za granicą, jednak grzeszyłbym, narzekając. Kocham Mazury, widzę przy tym, jak pusto się tutaj zrobiło. Kiedyś były ceny warszawskie i mazurskie – teraz jest równie drogo tu i tam. Ludzi nie stać już nie tylko na luksusy typu czartery jachtów, ale i na noclegi… Głupie pójście z dziećmi na lody w marinie to prawie stówa. Rolę restauracji, a nawet budek z frytkami, przejęły tutejsze Biedronki. Wieczorem półki w dyskontach są tak samo puste jak mazurskie knajpy - wylicza Szyc.
Aktor ma jednak świadomość, że nie jest w najgorszej sytuacji.
- Trochę jestem tym wszystkim przerażony. Myślę o tym, jak nadchodzący kryzys przeżyją ludzie autentycznie biedni - konkluduje.
Trwa ładowanie wpisu: instagram