Brytyjka nagrała piosenkę o polskich pierogach. Poznaliśmy jej historię. To materiał na świetny film
Alexandra Sawyer Hudson to brytyjska artystka o polskich korzeniach. Razem z mamą robi dla naszej kultury więcej niż niejedno ministerstwo.
Wszystko zaczęło się od piosenki, którą Alexandra opublikowała w sieci kilka tygodni temu. Utwór, podobnie jak i teledysk, od razu zwróciły uwagę internautów. W końcu niecodziennie słyszy się, jak ktoś z zagranicy tworzy o polskich specjałach. W kolorowym i kiczowatym teledysku Aleksandra przebrana za wielkiego pieroga śpiewa, że nikt nie może dotknąć jej pierogów, a gdy ktoś zbliży się do przysmaku, w ruch idą mało finezyjne kopniaki.
Utwór mało znanego do tej pory zespołu z Wielkiej Brytanii – Mee and the Band – obejrzało ponad pół miliona osób. Pojawiły się komentarze, że idealnie nadają się na Eurowizję. A mając w pamięci to, że Polska do tej pory nie miała wiele szczęścia w tym konkursie, nie mogliśmy tego odpuścić.
Mama Basia, która nigdy nie zapomniała o Polsce
- Call me Oleńka – mówi mi. Opowiada, że piosenka o pierogach to nie było dzieło przypadku. Jej mama to Basia Klimas – Polka, która urodziła się w Wielkiej Brytanii. W 1973 roku założyła zespół folklorystyczny Orlęta. Po kilku latach Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznał jej prestiżową nagrodę im. Oskara Kolberga. Za działalność naukową i upowszechnianie polskiej kultury w świecie. Basia – tak wołają na nią Londyńczycy – została legendą na Wyspach. Orlęta - założone na życzenie drużyny harcerskiej z londyńskiego Balham - szybko rozrosły się do obecnych rozmiarów, gdzie poza główną grupą działają również trzy dziecięce, a także pięcioosobowa kapela muzyczna.
W tym samym roku Basia założyła zespół i wyszła za mąż za Brytyjczyka, Gervais. – Była w ciąży ze mną i uczyła te dziewczyny tańca. Wiesz, ja się praktycznie urodziłam na scenie. Zanim nauczyłam się chodzić, rozbijałam się o nogi tancerek w swoim chodziku – wspomina Ola.
- Przez 40 lat miała pod opieką różne grupy, ale Orlęta były jej oczkiem w głowie. Dorastałam z tymi tancerzami, z tymi cudownymi, utalentowanymi ludźmi. Przychodzili do nas do domu, śpiewali i tańczyli. Mama oczarowała polską kulturą tych, którzy nawet nie mieli wcześniej nic wspólnego z Polską. Mama to artystka, o której powinno się pamiętać. Chyba ma obsesję na punkcie swojej pracy, ale który artysta tak nie ma? Czysty geniusz. Polski konsulat w Wielkiej Brytanii nagrodził ją też tytułem Gloria Artist – opowiada.
Ola założyła swój zespół, siostra Laura należy do Orląt. „She is mama’s aniołek” – mówi mi Ola. Jest aniołkiem mamy. Gervais śpiewał od zawsze w chórkach. Rodzina prawdziwych artystów. – To błogosławieństwo mieć taką familię – przyznaje.
W londyńskim domu Basia od zawsze dbała, żeby celebrować odpowiednio wszystkie święta. Odpowiednio, czyli po polsku. Śmigus Dyngus, Boże Narodzenie z pierogami w roli głównej, na które schodzili się wszyscy przyjaciele i członkowie zespołów Basi i Oli. Zakrapiane imieniny przy akompaniamencie polskich szlagierów. – Znajomi zawsze każą mi śpiewać „Sto lat!” na imprezach – wspomina Ola.
- A tata? No właśnie, zawsze kazał mówić na siebie nie „dad”, ale „tata” właśnie. Po polsku. Miał dwa etaty, a po pracy chodził jeszcze na wieczorowe kursy języka polskiego, żeby nas wspierać. To wyjątkowy facet. Pokochał polską kulturę tak samo jak mamę. Powinien dostać kiedyś tytuł honorowego Polaka. Tak sobie myślę, że gdyby nie poślubił Polki, a Brytyjkę, to zanudziłby się bardzo szybko. Tak trzymać Polki! – opowiada.
Basia od małego uczyła swoje dzieci polskiego. Angielski poznały dobrze tak naprawdę dopiero w szkole. Basia opowiadała córkom o polskich tradycjach, o historii. W końcu namówiła je, by zostały harcerkami. Ola przyjechała nawet raz do Polski. – My drużyna was awesome – wspomina i dalej łączy angielskie słówka z polskimi, co wypada komicznie. - I remember one year we went to Poland on an Obóz, to see the papież in Częstochowa for a pielgrzymka – mówi. Jeździła po Polsce przez miesiąc. Dobrze pamięta swoją drużynową – Magdę Sokołowską, która przez przypadek odkryła w niej talent do śpiewania. - I made an okrzyk on a wędrówka one time - słyszę.
- Ale powiem ci szczerze, że do harcerstwa szybko się zraziłam. Nigdy nie byłam wielką entuzjastką chodzenia do kościoła. Wiem, że ludzie w ten sposób czują wspólnotę, ale mi przeszkadza to, jak księża angażują się w politykę. Nie wiem, jak jest w Polsce, ale tu – w Wielkiej Brytanii – słyszałam, jak często z nienawiścią wypowiadają się księża o innych ludziach, jak mieszają wiarę z polityką. A harcerstwo siłą rzeczy związane jest z Kościołem - przyznaje.
Najlepsza ambasadorka Polski w Wielkiej Brytanii
- Byłam dumna, że mogę uczestniczyć w próbach Orląt. Byłam dumna, że mama pokazuje innym kulturę, w której się wychowała. Nigdy nie narzekałyśmy z siostrą, że zabiera nas na spotkania grupy. Uwielbiałyśmy to. Musisz wiedzieć, że wielu z nas, występujących u boku mamy, wychowywało pokolenie „dzieci wojny” – ludzi, którzy mają trudną przeszłość, którzy przetrwali wiele cierpienia, którzy pamiętają o Polsce i walkę o nią. Wśród Orląt są osoby, których rodzice wyemigrowali z Polski po wojnie, by odbudować swoje życie. I w Wielkiej Brytanii chcieli być dumni ze swojej ojczyzny – opowiada Ola.
I przyznaje: - Polaka łatwo nie pokonasz. Ciężko pracują, są szczerzy, przyjaźni, zabawni. A ja chcę robić wszystko, by to promować.
Basia dla Oli jest największą bohaterką. Z pasją opowiada o tym, jak zaszczepiła w wielu Brytyjczykach miłość do polskiego folkloru, jak dbała o to, by córki chodziły do polskiej szkoły, by jeździły na obozy z młodymi z Polski.
- To, że mama tak dbała o wasze wychowanie w polskiej kulturze, wpłynęło na to, jaką jesteś teraz artystką? – pytam.
- Oczywiście! Polacy są wyjątkowo pewni siebie – takie mam wrażenie. Ja też taka jestem. Wiesz, czuję się Polką, choć wiem, że słabo mówię teraz po polsku, nie mam akcentu – no chyba że poprosi mnie o to mąż w sypialni. Ale bez żartów: uwielbiam stroje nawiązujące do folkloru, polską muzykę. Myślę, że trochę tej miłości przekazałam członkom mojego zespołu – mówi Ola.
Basia jest dziś przewodniczącą Federacji Polskich Zespołów Folklorystycznych. Od 2002 roku ma pod opieką polski festiwal organizowany w Wielkiej Brytanii, prowadzi też cotygodniowe spotkania zespołu w Klubie Orła Polskiego na Balham. Ola i zespół Mee and the Band zdobywają z kolei coraz większą popularność.
Trwa ładowanie wpisu: facebook