Burzliwy wywiad Beaty Tadli i Jarosława Kreta. Takie rozmowy przeprowadza się na osobności
Ona potrzebuje czułości i narzeka na brak ciepłych słów padających z ust partnera. On jest zdania, że od nadmiaru komplementów dostaje się mdłości. W jaki sposób Beata Tadla i Jarosław Kret budują swój związek, który – według słów Kreta – ma potrwać 50 lat?
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Rzadko kiedy spędzają chociaż pół dnia tylko we dwoje. Na ferie zimowe wyjechali osobno ze swoimi dziećmi z poprzednich związków. Są przeciwieństwami, które się przyciągają. Beata Tadla i Jarosław Kret w niezwykłym wywiadzie na łamach "Vivy" opowiedzieli o swoim związku, poglądzie na kwestię małżeństwa czy zaspokajaniu potrzeb. I choć w wielu tematach byli zgodni, to można odnieść wrażenie, że gdy rozmowa schodziła na temat ślubu, byli o krok od kłótni.
- Temperamenty mamy absolutnie różne i różne oczekiwania od związku. Nie jesteśmy romantyczną historią. Nie ma kwiatów na poduszce i kolacji przy świecach – mówiła Tadla, dodając, że są "przeciwieństwami, które są wciąż siebie ciekawe". Czy ta ciekawość sprawi, że pewnego dnia wypowiedzą słowa przysięgi małżeńskiej?
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Tadla podkreślała, że sama sprawa ślubu się dla niej nie liczy, jednak wytknęła partnerowi, że zbyt często rzuca słowa na wiatr i nie jest najlepszy w spełnianiu obietnic.
Kret bronił się, mówiąc, że ślub jest przeciwny jego rozumieniu świata. Tadla zapytała, po co więc jej to kiedyś obiecał? - To kiedyś może się ożenię… podobno życie człowieka zmienia się raz na siedem lat – odpowiedział prezenter.
Taka odpowiedź rozbawiła Tadlę, która zasugerowała, że za siedem lat może wcale nie chcieć za niego wychodzić. – Ja jestem potwornie stęskniona za tym czasem, kiedy byłam najważniejsza i najpiękniejsza, kiedy była burza emocji, uczuć i wszystko toczyło się wokół mnie. Dzisiaj jestem gdzieś tam sobie obok i trochę jest mi smutno z tego powodu – wyznała dziennikarka.
Co w tej sytuacji zrobił Kret? Określił się jako wojujący feminista i zwolennik równouprawnienia, który uważa przyjmowanie przez kobietę nazwiska męża za idiotyczne, a zawieranie ślubów jest bez sensu. Tadla dwukrotnie podkreślała, że nigdy nie chciałaby przyjąć jego nazwiska i chociaż nie czuje potrzeby wchodzenia w formalny związek, to czegoś jej brakuje.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
- Potrzebuję czułości, poczucia bezpieczeństwa, dobrego słowa, czasem zrezygnowania z własnego komfortu i poświęcenia się dla mnie – wymieniała Tadla. - Po prostu wiem, że kiedyś było inaczej i po prostu za tym tęsknię. (…) Chciałabym mieć codziennie powody do radości i uśmiechu, które mógłbyś mi zapewnić.
Jak na te słowa zareagował Jarosław Kret? "Od nadmiaru słodyczy wątroba pęka. I dostaje się mdłości".
- To na czym zbudowaliście ten związek? – zapytała dziennikarka "Vivy".
- Na momentach, które tworzą kolekcje wspomnień – wyznała Beata Tadla. – Na momentach, kiedy możemy siebie jeszcze czymś zachwycić, pozostając wciąż dla siebie zagadką.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.