Trwa ładowanie...

Burzliwy wywiad Beaty Tadli i Jarosława Kreta. Takie rozmowy przeprowadza się na osobności

Ona potrzebuje czułości i narzeka na brak ciepłych słów padających z ust partnera. On jest zdania, że od nadmiaru komplementów dostaje się mdłości. W jaki sposób Beata Tadla i Jarosław Kret budują swój związek, który – według słów Kreta – ma potrwać 50 lat?

Burzliwy wywiad Beaty Tadli i Jarosława Kreta. Takie rozmowy przeprowadza się na osobnościŹródło: ONS.pl
d19h5fh
d19h5fh

Rzadko kiedy spędzają chociaż pół dnia tylko we dwoje. Na ferie zimowe wyjechali osobno ze swoimi dziećmi z poprzednich związków. Są przeciwieństwami, które się przyciągają. Beata Tadla i Jarosław Kret w niezwykłym wywiadzie na łamach "Vivy" opowiedzieli o swoim związku, poglądzie na kwestię małżeństwa czy zaspokajaniu potrzeb. I choć w wielu tematach byli zgodni, to można odnieść wrażenie, że gdy rozmowa schodziła na temat ślubu, byli o krok od kłótni.

- Temperamenty mamy absolutnie różne i różne oczekiwania od związku. Nie jesteśmy romantyczną historią. Nie ma kwiatów na poduszce i kolacji przy świecach – mówiła Tadla, dodając, że są "przeciwieństwami, które są wciąż siebie ciekawe". Czy ta ciekawość sprawi, że pewnego dnia wypowiedzą słowa przysięgi małżeńskiej?

Tadla podkreślała, że sama sprawa ślubu się dla niej nie liczy, jednak wytknęła partnerowi, że zbyt często rzuca słowa na wiatr i nie jest najlepszy w spełnianiu obietnic.

d19h5fh

Kret bronił się, mówiąc, że ślub jest przeciwny jego rozumieniu świata. Tadla zapytała, po co więc jej to kiedyś obiecał? - To kiedyś może się ożenię… podobno życie człowieka zmienia się raz na siedem lat – odpowiedział prezenter.

Taka odpowiedź rozbawiła Tadlę, która zasugerowała, że za siedem lat może wcale nie chcieć za niego wychodzić. – Ja jestem potwornie stęskniona za tym czasem, kiedy byłam najważniejsza i najpiękniejsza, kiedy była burza emocji, uczuć i wszystko toczyło się wokół mnie. Dzisiaj jestem gdzieś tam sobie obok i trochę jest mi smutno z tego powodu – wyznała dziennikarka.

Co w tej sytuacji zrobił Kret? Określił się jako wojujący feminista i zwolennik równouprawnienia, który uważa przyjmowanie przez kobietę nazwiska męża za idiotyczne, a zawieranie ślubów jest bez sensu. Tadla dwukrotnie podkreślała, że nigdy nie chciałaby przyjąć jego nazwiska i chociaż nie czuje potrzeby wchodzenia w formalny związek, to czegoś jej brakuje.

- Potrzebuję czułości, poczucia bezpieczeństwa, dobrego słowa, czasem zrezygnowania z własnego komfortu i poświęcenia się dla mnie – wymieniała Tadla. - Po prostu wiem, że kiedyś było inaczej i po prostu za tym tęsknię. (…) Chciałabym mieć codziennie powody do radości i uśmiechu, które mógłbyś mi zapewnić.
Jak na te słowa zareagował Jarosław Kret? "Od nadmiaru słodyczy wątroba pęka. I dostaje się mdłości".

d19h5fh

- To na czym zbudowaliście ten związek? – zapytała dziennikarka "Vivy".

- Na momentach, które tworzą kolekcje wspomnień – wyznała Beata Tadla. – Na momentach, kiedy możemy siebie jeszcze czymś zachwycić, pozostając wciąż dla siebie zagadką.

d19h5fh
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d19h5fh