Byliśmy w restauracji Kuby Wojewódzkiego. Ceny mogą odstraszyć
Kuba Wojewódzki postanowił zainwestować swoje miliony w lokal gastronomiczny. Wirtualna Polska odwiedziła restaurację na warszawskim Powiślu. Ceny zwalają z nóg!
"Niewinni Czarodzieje 2.0" to nowe miejsce na gastronomicznej mapie Warszawy. Nazwa lokalu nawiązuja do filmu Andrzeja Wajdy o tym samym tytule. Kuba Wojewódzki, jak każdy szanujący się celebryta, chciał mieć restaurację i po prostu ją stworzył. Jego wspólnikiem jest wieloletni przyjaciel, a knajpa mieści się w jednej z najmodniejszych lokalizacji w stolicy, czyli Elektrowni Powiśle.
Na profilu restauracji na Instagramie na bieżąco mogliśmy obserwować cały proces powstawania lokalu. 11 lipca odbyło się oficjalne otwarcie, o którym Kuba Wojewódzki poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych. Nie mogło tam oczywiście zabraknąć Wirtualnej Polski. Postanowiliśmy sprawdzić, co wymyślił samozwańczy król TVN.
ZOBACZ: Wojewódzki zasugerował, że Makowiecki zdradził Jusis: "Kuba jest największym hipokrytą w polskim show biznesie"
Restaurację widać już z daleka ze względu na duży neon z nazwą lokalu i spory namiot, który idealnie sprawdza się latem. Już około godziny 17:00 w środku było sporo osób.
Karta dań jest mała i podzielona na trzy działy "mini", "midi", "maxi". Pierwsza wersja to coś w rodzaju przystawek - małe porcje, a ceny wahają się od 12 do 22 zł. W tej ofercie znajdują się m.in. fasolka szaparagowa na maśle z czosnkiem (16 zł), pieczone młode ziemniaki (12 zł), czy smażony borowik japoński z dymką (22 zł). Porcje są małe, a ceny dość wysokie.
Restauracja Kuby Wojewódzkiego - "Niewinni Czarodzieje 2.0"
Na początku przemiła obsługa przyniosła kolorową i apetycznie wyglądającą przystawkę. Były to buraki, rzepa i kalarepa z pastą z miso i ciecierzycy.
Później postanowiłam zamówić fasolkę szparagową. Proste danie, ale jak smaczne! Wszystko pasowało do siebie idealnie. Było lekkie, nie za tłuste, doskonale przyprawione.
Wersja midi to porcje dla osób, które nie lubią się przejadać. Ceny wahają się od 23 do 49 zł. Tutaj właściciele proponują chłodnik z awokado z zieloną papryką i sezamem (23 zł), smażone foie gras z pieczonymi kasztanami (49 zł), czy tatar z tuńczyka z wasabi i glonami morskimi (38 zł). Danie średniej wielkości za 50 zł to dosyć wygórowana cena.
Prosta i ładnie wydana karta również zasługuje na pochwałę. Znajdują się na niej również cytaty z filmu "Niewinni Czarodzieje".
Wersja maxi to już bardzo konkretne dania takie jak antrykot canadian angus prime za 190 zł. Oprócz tego w ofercie znajduje się też nowozelandzki rostbef wołowy z masłem czosnkowym (119 zł). Z opcji tańszych jest pierś z perliczki ze smażoną kapustą (52 zł), czy pieczone żeberka w sosie sojowym (49 zł).
Osoby, które kochają słodkości nie będą miały wielkiego wyboru. Właściciele proponują trzy desery: domowe ciastko zbożowe (6 zł), mus z mlecznej czekolady z sorbetem malinowym (18 zł) i kokosowy "creme brulee" z solonym karmelem (22 zł).
Karta napojów podawana jest osobno. Skórzane obicie i spora ilość drinków do wyboru robią wrażenie. W środku znajdziemy wina (ceny za 750ml wahają się od 99 do 320 zł). Popisowy drink "Niewinnych czarodziejów" kosztuje 30 zł i jest wykonany na bazie rumu. 40 ml szot wódki to koszt 14 zł, czyli dosyć drogo. W Warszawie w modnych klubach cena szota waha się od 8 do 10 zł. Ogromny plus za makaronowe słomki!
Na uwagę z pewnością zasługuje industrialny wystrój restauracji. To strzał w dziesiątkę! W jednej części pomieszczenia wzrok przyciąga kryształowy, ogromny żyrandol i okrągły stół. Centralnym punktem lokalu jest dobrze wyposażony bar, doskonale podświetlony i wyeksponowany.
Tuż obok widać kuchnię i całą ekipę, dzięki czemu klienci mogą podpatrywać, jak przygotowywane są ich dania.
Przestrzeń jest otwarta, a detale tworzą całość. Widać, że panowie zatrudnili ekspertów, którzy zadbali absolutnie o wszystko. Kuba Wojewódzki, jak na egocentryka przystało, na środku lokalu umieścił swoją podobiznę. Czy to zachęci klientów? Wątpię, ale zawsze warto próbować.
Obsługa jest bardzo profesjonalna i miła. Pracownicy, prawdopodobnie menadżer i klenerka, chętnie opowiadali o potrwach i poszczególnych składnikach.
Podsumowując, ceny są dosyć wysokie, więc nie jest to miejsce na szybki i tani lunch podczas biurowej przerwy. Zresztą właściciele tego nie ukrywają, bo na Facebooku wyskakuje komunikat, że ceny są "bardzo wysokie". Nie wszyscy chyba spodziewali się jednak aż tak wygórowanych stawek.
Podczas mojej wizyty w restauracji do stolika usiadła grupka ludzi, którzy po przejrzeniu karty postanowili przenieść się do innej restauracji. Albo odstraszyły ich ceny, albo nie znaleźli w menu nic dla siebie. Kuba Wojewódzki doskonale wie, do jakich klientów chce trafić. Z pewnością nie są to studenci, którzy oszczędzają na jedzeniu, ani pracownicy biurowi z okolicznych biur, którzy zazwyczaj kupują lunch za 20 zł.
Naprawdę chciałabym być uszczypliwa, ale pierwsze wrażenie było naprawdę bardzo dobre, choć ceny zwaliły mnie z nóg. Jeśli panowie utrzymają taki sam poziom, jak w dniu otwarcia, to z pewnością trafią do takiej klienteli w jaką celują.