Były kochanek George’a Michaela ujawnia wstrząsające szczegóły z życia zmarłego gwiazdora
Muzyk próbował odebrać sobie życie 4 razy
George Michael zmarł 25 grudnia 2016 roku w swoim domu. Miał 53 lata. Jego śmierć wstrząsnęła fanami na całym świecie. Wciąż na jaw wychodzą kolejne szczegóły jego skomplikowanego życia. W sieci właśnie pojawiła się relacja Fadiego Fawaza, byłego kochanka Michaela. Przyznaje wprost: George próbował się zabić 4 razy.
Zobacz: #dziejesiewkulturze: rodzina George'a Michaela krytykuje film biograficzny
Zmarł z przyczyn naturalnych
George Michael przez lata zebrał potężne grono fanów. To on wyśpiewał takie hity jak "Wake Me Up Before You Go-Go", "Everything She Wants" czy "Careless Whisper". Jego dorobku artystycznego nie da się opisać w jednym akapicie. Gdy w grudniu 2016 roku gruchnęła wiadomość o tym, że Micheal nie żyje, fani długo nie mogli się pozbierać. Mało kto zdawał sobie sprawę, co tak naprawdę działo się w życiu prywatnym muzyka. Mówiło się, że Michael popełnił samobójstwo, że przedawkował. Dopiero w marcu 2017 do publicznej wiadomości podano, jaka była przyczyna śmierci gwiazdora. Stwierdzono rozległą kardiomiopatię, zapalenie mięśnia sercowego i stłuszczenie wątroby – raport z toksykologii lekarze utajnili na prośbę rodziny.
Próbował odebrać sobie życie
Teraz w sieci pojawiły się wpisy opublikowane przez Fadiego Fawaza – byłego kochanka George’a Michaela. Mężczyzna przyznaje, że muzyk już wcześniej próbował odebrać sobie życie. Fawaz wspomina o 4 próbach samobójczych. Jedna miała miejsce w 2013 roku. Michael wyskoczył z jadącego samochodu na autostradę. – Chciał się zabić czterokrotnie. Na odwyku próbował dźgnąć się 25 razy. Nigdy nie powiedział mi o jednej próbie, po której trafił do ośrodka w Marylebone na 3 dni. Kiedyś powiedziałem mu: "nie cieszysz się, że 16 maja ci się nie udało?". Odpowiedział krótko: "nie" – przyznaje Fawaz. I dodaje: - Tak bardzo chciał umrzeć i to było przerażające słyszeć to z jego ust. Myślę, że dla niego życie skończyło się na długo przed faktyczną śmiercią.
"Jego dłonie były sine"
Fadi we wcześniejszych wywiadach przekonywał, że George Michael odebrał sobie życie. Data jego zdaniem też nie była przypadkowa. 25 grudnia urodziła się ukochana matka muzyka. Fawaz był tym, który znalazł ciało Michaela. Nie oszczędza szczegółów w swoich wspomnieniach. – Zobaczyłem, że jedną ręką dotykał swojej twarzy, drugą trzymał na gardle. Nogi miał złączone, na twarzy nie było grymasu. Nie widziałem żadnych wymiocin. Dotknąłem go, ale był zimny. Nie sądziłem, że nie żyje, dopóki nie zwróciłem uwagi na jego sine dłonie. Próbowałem nim potrząsnąć. Powtarzałem w kółko "George, George". Już nie żył – opowiada.
Był uzależniony
Były kochanek muzyka przyznał również, że Michael był uzależniony od GHB, to silny narkotyk, zwany także pigułką gwałtu. Michael odurzał się tą substancją miesiącami. – Byłem tak bardzo przeciwny temu, co robił, że któregoś dnia powiedziałem mu: "Nie chcę znaleźć cię nieżywego w łóżku". Tego bałem się najbardziej. Każdego dnia przez 3 miesiące, gdy mieszkaliśmy w jego domu w Highgate, schodziłem do jego pokoju, by zobaczyć go nieprzytomnego w fotelu lub na podłodze. To było w 2012 roku. Mówiłem mu, że nie jestem w stanie tego dłużej znieść. A Michael brał więcej. Potrafił zasypiać, gdy byliśmy razem publicznie – wspomina.