Co się stało z serialowym Herkulesem? Poglądy Kevina Sorbo położyły jego karierę w Hollywood
Kiedyś ekranowy Herkules, dziś gwiazda religijnych filmów klasy B. W najnowszym wywiadzie Kevin Sorbo opowiedział o sytuacji konserwatystów w Hollywood i okolicznościach jego odejścia z fabryki snów.
W latach 90. był bezsprzecznie najbardziej znanym aktorem telewizyjnym. Wszystko za sprawą serialu, który doczekał się 6 sezonów i 111 odcinków. "Herkules" bił rekordy oglądalności, także w Polsce, a Kevin Sorbo mógł przebierać w ofertach. Były role m.in. sitcomie "Dharma i Greg" czy serialu sci-fi "Andromeda".
ZOBACZ TEŻ: Stacy Keach: "Krzyżacy to chrześcijanie i mordercy jednocześnie"
Potem zrobiło się o nim cicho. Co nie znaczy, że Sorbo poszedł na emeryturę. Nie, prawda jest taka, że aktor od lat nieprzerwanie występuje. Nie są to jednak produkcje hollywoodzkie, a niezależne filmy i seriale skierowane do konserwatywnej widowni.
Skąd taki zwrot? Okazuje się, że Sorbo stał się w Hollywood osobą niepożądaną. Wszystko, jak twierdzi, przez jego wiarę i poglądy.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
61-letni aktor udzielił właśnie wywiadu stacji Fox News, w którym promował swój najnowszy film "The Reliant". Opowiada on o rodzinie, która musi stawić czoła zamieszkom w prowincjonalnym miasteczku.
Oprócz akcji i strzelanin scenarzystom udało się upchnąć w filmie religijne dywagacje i rozważania na temat 2. poprawki do konstytucji. Mowa o prawie do posiadania broni.
Sorbo odpowiedział m.in. na zarzuty o gloryfikowaniu w filmie kultu broni palnej, zwłaszcza, że film ma kategorię PG 13.
- Patrzę na to, co serwuje TV, i myślę: "No cóż, jeśli dzieciaki oglądają takie rzeczy, nasz film nie jest gorszy od tego - tłumaczy aktor.
- Niektórzy właśnie z tego powodu krytykują "The Reliant". Uważam to za dość zabawne, bo w większości filmów pojawia się przemoc. Może więc powinniśmy w ogóle przestać używać broni w filmach i telewizji.
W rozmowie padło też pytanie o jego filmy religijnie. Sorbo ma ich całkiem sporo na koncie, wystarczy wspomnieć o "Bóg nie umarł".
- W Hollywood nie ma już miejsca na takie filmy. Od jakiś 10 lat nic takiego się nie kręci. Filmy religijnie robione są dziś przez niezależnych twórców […]. Kiedyś byłem zaczepiany na ulicy za sprawą "Herkulesa" czy "Andromedy". Dziś podchodzą do mnie ludzie, bo znają mnie z filmów o wierze. Jest duże zapotrzebowanie na takie filmy.
Reporter Fox News poruszył też temat rozbratu Sorbo z Hollywood i niechęci do jego światopoglądu.
- Zauważyłem to dosyć szybko, jakieś 10 lat temu. Zacząłem głośniej mówić o moich poglądach i to wystarczyło, żeby we mnie uderzyć - mówi aktor.
Oferty przestały napływać, a Sorbo zaczął występować w niezależnych, niskobudżetowych filmach, kręconych poza wielkimi studiami. Obecnie powstaje kilkanaście filmów i seriali z jego udziałem, które trafią na ekrany w tym i przyszłym roku.
Sorbo przyznał, że w Hollywood jest wielu konserwatystów, którzy nie chcą "wyjść z szafy" w obawie przed utratą pracy.
- Znam ludzi z pierwszej ligi, aktorów, reżyserów i producentów, którzy otwarcie mówią, że nie chcą pracować z konserwatystami. Ci sami ludzi trąbią o tolerancji. Myślę, że powinni spojrzeć w lustro albo zajrzeć do słownika i sprawdzić definicję słowa "tolerancja".
Prywatnie Kevin Sorbo od 21 lat jest szczęśliwym mężem (swoją żonę poznał na planie "Herkulesa") i ojcem trójki dzieci. Należy do bezwyznaniowego Kościoła protestanckiego i wielokrotnie dawał świadectwo swojej wiary.
Jakiś czas temu głośno było o jego innym wywiadzie, w którym powiedział, że "Jezus głosowałbym na Trumpa".