Córka Wodeckiego wspomina dzieciństwo: "Czuliśmy się jak kaczuszki"
Katarzyna Wodecka robi wszystko, aby uczcić pamięć ojca. W najnowszym wywiadzie opowiedziała o trudnym dzieciństwie.
Już w czerwcu odbędzie się w Krakowie festiwal poświęcony Zbigniewowi Wodeckiemu. Z inicjatywą wyszła oczywiście Katarzyna Wodecka, której bardzo zależy na tym, aby fani jak najdłużej pamiętali o twórczości muzyka. Organizacja tego wydarzenia trwała kilka miesięcy, ale w końcu udało się wszystko dopiąć.
W wielu wywiadach Wodecka czule mówiła o ojcu. Teraz nie ukrywa jednak, że dzieciństwo jej i rodzeństwa nie było takie idealne, jak wielu mogło myśleć.
- Czuliśmy się jak kaczuszki, które idą za przywódzcą stada, kaczorem, który rozdawał autografy. Nie wiadomo było, czy nas nie zgubi na tym spacerze - wyznała w "Życiu na gorąco".
Rodzeństwo pamięta, że ich tata głównie koncertował, a obecność w domu była świętem. Dopiero, kiedy dorośli Zbigniew Wodecki stał się im dużo bliższy.
- Tata musiał zaznaczyć swoją obecność w naszym życiu i miał na to różne sposoby. Od codziennych telefonów, po urządzanie nam mieszkań. Do mnie przywoził niektóre trofea, jak statuetki Fryderyków, złotą płytę, wieszał swoje zdjęcia - wspomina Katarzyna.
Pojawił się również pomysł zrobienia filmu dokumentalnego o Wodeckim, w którym dzieci chcą opowiedzieć prawdę o artyście. Wodeckiej zależy na tym, aby głos zabrała rodzina, przyjaciele i wokaliści współpracujący z muzykiem. Z pewnością zabraknie w nim Olgi Bończyk, wieloletniej przyjaciółki Wodeckiego. Rodzina wokalisty ma za złe aktorce, że za bardzo zbliżyła się do ich ojca. Właśnie z tego powodu Bończyk nie została też zaproszona na czerwcowy festiwal w Krakowie.
Czekacie na film?