To, czego dopuścił się niedawno reżyser, przechodzi ludzkie pojęcie. Wygrana Weroniki wcale nie jest jednak tak oczywista...
Niedawno ukazała się nowa książka Andrzeja Żuławskiego, Nocnik, która opowiada m.in. o niejakiej Esterce. Nietrudno skojarzyć bohaterkę książki z Weroniką Rosati, o której Żuławski wielokrotnie źle się wypowiadał i z którą rzekomo w przeszłości łączyło go coś więcej.
Bohaterka książki, Esterka, to młoda aktorka krążąca między Los Angeles a Warszawą. Obsesyjnie marzy o karierze w Hollywood, jej mama jest "tandetną modystką", a jej partnerami byli m.in. "tłusty raper" i znany dziennikarz. Czy nie kojarzy się to jednoznacznie z Weroniką Rosati?
Niestety skojarzenia to za mało, bo, jak donosi magazyn Show, gdyby Weronika Rosati zdecydowała się pozwać Żuławskiego do sądu, nie tak łatwo byłoby udowodnić, że dopuścił się zniesławienia.
Używana w książkach lub filmach formuła o fikcyjności zdarzeń nie chroni przed powództwem. Powódka musiałaby jednak wykazać, że na podstawie danych z książki została rozpoznana przez rodzinę, znajomych. Sąd miałby niełatwe zadanie, by orzec, gdzie kończy się prawo do wolności słów autora, a gdzie zaczyna prawdo powódki do intymności - mówi magazynowi Show Michał Jaworski, mecenas.
Rosati odmówiła magazynowi komentarza w tej sprawie, więc nie wiadomo, czy bierze pod uwagę złożenie pozwu w tej sprawie.
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski