Danuta Rinn: nie ma jej już z nami 10 lat
Taką ją pamiętamy
Jej piosenki i nieprzeciętny humor pamięta do dziś niejedno pokolenie. Nigdy nie przejmowała się swoją wagą ani tym, że jej wizerunek odbiega od ideału kobiecego piękna. Dystansem do siebie i przebojowością zdobyła rzesze fanów i przyjaciół. Od jej śmierci minęło już 10 lat. Przypominamy, jak przebiegała jej kariera.
Danuta Smykla (bo tak się naprawdę nazywała) od najmłodszych lat rozwijała swój talent muzyczny. Nie tylko śpiewała, ale grała też na pianinie. Pasja skłoniła ją, by zdawać na studia na Wydziale Kompozycji w Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej. Jeszcze na studiach była pianistką w szkole tańca, występowała w radiu, grała na teatralnej scenie i śpiewała w zespole Atom.
Choć urodziła się w Krakowie, jej ukochanym miastem stała się Warszawa. Miała 28 lat, gdy postanowiła przenieść się do stolicy, gdzie, jak jej powiedziano, miałaby większe szanse zaistnieć w branży.
Jej przeboje śpiewała cała Polska
Największy hit
Śpiewając już solo, występowała m.in. z big-bandami jazzowymi. W latach 1974-1979 współpracowała z warszawskim Teatrem na Targówku. Przez wiele lat współpracowała też z kabaretem Pod Egidą.
Także w 1974 roku zaśpiewała na festiwalu w Opolu przebój, który pokochała cała Polska i śpiewa go do dziś, czyli „Gdzie ci mężczyźni”. Zdobyła za niego wówczas jedną z nagród i, co ciekawe, została miss obiektywu.
Niejednokrotnie ją nagradzano
W okresie stanu wojennego Danuta Rinn śpiewała repertuar patriotyczny. Brała udział w organizowanych przez Muzeum Archidiecezji Warszawskiej recitalach poetyckich. Występowała na imprezach charytatywnych. Śpiewana przez nią pieśń o polskiej husarii była uważana za nieformalny hymn podziemnej "Solidarności", podnoszący Polaków na duchu. W 25. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego prezydent Lech Kaczyński odznaczył Danutę Rinn Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski - "za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce". W 1993 roku natomiast nagrodzono ją prestiżową nagrodą Złoty Mikrofon.
Lubiła występować przed kamerą
Jej kariera jednak nie ograniczała się tylko do muzyki. Równie dobrze co na estradzie czuła się przed kamerą. Zagrała m.in. w filmach „Hipoteza”, „Zazdrość i medycyna”, „Bilans kwartalny”, „Doktor Murek”, „Głowy pełne gwiazd”, „Obrazki z życia”, „Kariera Nikosia Dyzmy” i serialach „Adam i Ewa”, „Graczykowie”, „Niania” czy „Samo życie”.
- W moim życiu dużo zresztą było przypadku tak jak moja kariera. Nie myślałam, że zostanę gwiazdą, a gdy to już się stało, obróciłam wszystko w żart. Może dlatego nie byłam dla nikogo zagrożeniem, nie miałam nigdy zawodowych konfliktów, nie odczuwałam zawiści – mówiła w „Tele Tygodniu”. - Ja lubię ludzi i zawsze miałam dystans do tego, co robię.
W otoczeniu przyjaciół
Rinn nigdy nie doczekała się własnych dzieci. Całą miłość przelała na córkę chrzestną, Kingę Rusin. To ona namówiła dziennikarkę, by wyszła za mąż za Tomasza Lisa. Później jednak długo tego żałowała i nie mogła sobie darować, że chrześnica cierpiała z powodu byłego męża.
Ostatnie lata życia spędziła w Domu Aktora w Skolimowie. - Po operacji w szpitalu musiałam przechodzić rekonwalescencję pod stałą opieką lekarską i pielęgniarską. W szpitalu pytali: "Kto panią odbierze?". Nikt, bo nie mam rodziny. Przyjechałam więc tutaj. A warunki są tu znakomite i obsługa wspaniała – mówiła "Faktowi" w jednym z ostatnich wywiadów. Towarzystwo zapewniali jej przyjaciele: Krzysztof Kolberger, Elżbieta Zającówna, Michał Bajor.
Odeszła 10 lat temu
- Zdrowie mi się posypało. Wysiadły mi różne rzeczy. Miałam zawał płuca. Teraz też jest mi ciągle duszno. Powiedziałam lekarzowi: "Ja się duszę". Zbadał mnie i stwierdził, że zmniejszyła mi się pojemność płuc. Powiedział: "Pani Danusiu, od dziś codziennie musi pani przynajmniej przez kwadrans śpiewać". I teraz będę śpiewać - dla zdrowia. A głosu nie straciłam - jak huknę, to dom zwalę – dodała w wywiadzie pokazując, że mimo choroby i słabości nie straciła ani trochę swojego dobrego humoru i dystansu.
Zmarła 19 grudnia 2006 roku. Miała 70 lat.