Długie zeznania Tadli. Durczok ma powody do zadowolenia?
W czwartek 10. marca br. odbyła się kolejna rozprawa w sprawie, którą Kamil Durczok wytoczył tygodnikowi "Wprost". Tym razem na sali rozpraw pojawiła się Beata Tadla.
W warszawskim Sądzie Okręgowym od kilku miesięcy toczy się postępowanie z powództwa Kamila Durczoka, który domaga się od tygodnika dziewięciu milionów złotych odszkodowania za serię artykułów o kulisach pracy w redakcji Faktów. Dziennikarz twierdzi, że jest niewinny, a molestowanie opisane przez "Wprost" nigdy nie miało miejsca.
Na rozprawie miało się dziś stawić czterech światków. Pojawiła się tylko Beata Tadla. Wyraźnie zdenerwowana dziennikarka oczekując na swoją kolej zeznań, nerwowo przeglądała zawartość torebki. Z kolei pewny siebie Kamil Durczok spacerował po sądowym korytarzu, a trakcie dyskusji z prawnikami pozwalał sobie na uśmiech.
Świadkowie twierdzą, że dziennikarka zeznawała ponad dwie i pół godziny. Zapewne miała sporo do powiedzenia. Durczok ma powody do zadowolenia?