Dominika Tajner-Wiśniewska jeszcze zaskoczy. Przynajmniej w sądzie
"Fakt" donosi, że Dominika Tajner-Wiśniewska chce utrzeć nosa muzykowi. Zanim dojdzie do sprawy rozwodowej, ona przejdzie metamorfozę. I czy jest w tym coś złego lub dziwnego? Nic a nic.
Od kilku tygodni głośno jest o rozwodzie Michała Wiśniewskiego i Dominiki Tajner-Wiśniewskiej. Małżonkowie rozstają się nagle i dalej nie wiadomo do końca, dlaczego. A skoro tak, to mnożą się plotki na temat domniemanych powodów rozstania. Zazdrość Wiśniewskiego, romanse – trochę się tych "powodów" nazbierało.
"Fakt" ustalił podobno, że Dominika chce zaskoczyć męża podczas sprawy rozwodowej. Dziennnikarze tabloidu wskazują, że była uczestniczka "Tańca z gwiazdami" dalej trenuje z Wojtkiem Jeschke, w którym tańczyła w programie Polsatu. A przypomnijmy, że to podobno ich relacja nie spodobała się właśnie Wiśniewskiemu na tyle, że postanowił złożyć papiery rozwodowe.
Co więcej, Dominika postanowiła przejść na dietę, by "być bardziej sexy". Choć nikomu w talerz nie chcemy zaglądać i nie uważamy, że Dominice potrzebna jest dieta, to musimy przyznać – czy w takim działaniu jest coś złego, nieodpowiedniego? Ależ skąd!
Zobacz: Jarosław Jakimowicz ostro o Michale Wiśniewskim: "To jest bardzo nieszczera osoba"
Dominika ma święte prawo pokazać mężowi, co straci. Tym bardziej, jeśli powód rozstania był banalny. To po pierwsze. Po drugie - może przejść metamorfozę, o jakiej tylko będzie marzyć. W końcu ile jest takich historii, że kobieta, z którą rozwodzi się mąż, zapomina o szacunku do samej siebie? Jak wiele znamy historii, gdzie najwięcej traci ta druga, mniej popularna w społeczeństwie osoba?