Dotąd o tym nie mówiła. Zamachowska szczerze o chorobie syna
GALERIA
Syn Moniki Zamachowskiej, Tomasz Malcolm, nie miał łatwego dzieciństwa. Długo zmagał się z niezdiagnozowanym zespołem Aspergera, później musiał nauczyć się z nim żyć wśród rówieśników. Dziś oboje radzą sobie z tą chorobą i uważają, że nie powinna ona wykluczać dzieci z normalnego środowiska i społeczeństwa. Zdecydowali się wspólnie udzielić wywiadu, w którym opowiedzieli, jak oswoili chorobę.
Długo nie wiedzieli, co mu dolega
- Bardzo źle wspominam czas, kiedy próbowaliśmy się z tatą Tomka dowiedzieć, co tak naprawdę dolega naszemu synkowi. Miałam ciężki poród kleszczowy. Nie możesz tego synku pamiętać, ale jako małe dziecko sztywniałeś i traciłeś z nami kontakt. Myśleliśmy, że masz padaczkę. Pierwsze USG na drugi dzień po twoim urodzeniu wykazało nieduże niedotlenienie mózgu. Od początku więc chodziliśmy z tobą po lekarzach: neonatologach, neurologach, psychologach, psychiatrach – mówiła w rozmowie z "Vivą".
Zatroskani rodzice stosowali się do zaleceń lekarzy, choć nie do końca wiedzieli, jak pomóc małemu Tomkowi. Dziennikarka tłumaczyła, że kazano im rozluźniać jego mięśnie bardzo bolesnymi, międzymięśniowymi uciskami palców. Ostatecznie postanowili jednak nie męczyć dziecka wyczerpującymi ćwiczeniami i próbowali różnych metod: od treningu słuchowego Tomatisa, przez biofeedback, treningi umiejętności społecznych, indywidualną terapię i reedukację.
Żmudna terapia
Właściwą diagnozę poznali, dopiero gdy chłopiec poszedł do szkoły. Gdy miał pięć lat, oznajmiono, że ma zespół Aspergera. Zaburzenie to mieści się w medycznym pojęciu autyzmu, obejmuje przede wszystkim upośledzenie umiejętności społecznych, trudności w akceptowaniu zmian, ograniczoną elastyczność myślenia oraz szczególnie pochłaniające, obsesyjne zainteresowania.
- Mam wyrzuty sumienia z powodu twojej inności. Matki zawsze żyją w poczuciu winy, że to one czegoś nie dopatrzyły. Właściwie całe moje życie to walka z tym poczuciem. Kiedy poznaliśmy z Jamiem diagnozę, trochę odetchnęliśmy, wiedzieliśmy przynajmniej jak cię wspierać – wyznała synowi we wspólnym wywiadzie w "Vivie".
Nauczyli się żyć z chorobą
Tomek cieszył się, że w Anglii miał nauczycielkę, która go rozumiała i pomagała uczyć w jego tempie. Niedługo później rodzina natknęła się na kolejne kłopoty. Gdy wrócili do Polski, niełatwo było wytłumaczyć, dlaczego syn dziennikarki ma problemy z codziennymi obowiązkami.
- Postanowiliśmy się przenieść do Polski i znowu musieliśmy udowadniać, że nie jesteś dzieckiem zaniedbanym ani źle wychowanym. Mozolnie więc tłumaczyliśmy, że gdy nie odpowiadasz na pytanie i nie zawsze reagujesz, gdy się do ciebie coś mówi, to dlatego, że masz Aspergera. Można powiedzieć eufemistycznie, że to nie było komfortowe – wspominała dziennikarka. Dziś oboje mogą powiedzieć, że przykre doświadczenia to już tylko wspomnienia.