Dramat Beaty Pawlikowskiej. Chciała brać dwa śluby w tym roku, żaden nie doszedł do skutku
Beata Pawlikowska może mówić o prawdziwym pechu. W 2020 r. dwa razy planowała stanąć na ślubnym kobiercu. W obu przypadkach musiała wszystko odwołać. Mimo to twierdzi, że ślub powinno się brać co roku.
Pandemia koronawirusa zweryfikowała plany wielu ludzi na całym świecie, w tym Beaty Pawlikowskiej. Znana podróżniczka planowała wziąć aż dwa śluby w tym roku. Jeden z nich miał odbyć się w Danii. Ostatecznie go przełożyła. Drugi, powiązany z pierwszym, również trzeba było przesunąć w czasie.
- To prawda. Chciałam w tym roku wziąć ślub w Danii. Po pierwsze dlatego, że mama mojego narzeczonego Danny'ego i jej przodkowie pochodzą stamtąd, więc cała rodzina chciała przyjechać, by spotkać się z nami. Później zamierzaliśmy z Dannym pojechać na Alaskę, gdzie być może wzięlibyśmy drugi ślub - mówiła w wywiadzie dla "Twojego Imperium".
Polskie gwiazdy uciekają w ciepłe kraje. Wkrótce może to być niemożliwe
Pawlikowska uważa, że branie ślubu w wielu miejscach na świecie ma sens. - Chodziło nam o to, żeby w każdym miejscu na świecie wziąć ślub zgodnie z miejscową tradycją. Żeby potwierdzić sobie wzajemnie, że wciąż chcemy razem być - tłumaczyła.
Mało tego - jest przekonana, że każdy powinien brać ślub raz w roku, ponieważ to bardzo pozytywnie wpłynie na związek.
- Z małżeństwem jest jak z życiem, jak z podróżowaniem. Kiedy wszystko jest dostępne, człowiek przestaje doceniać to, co ma. Ludzie biorą ślub i zaczynają myśleć o drugiej stronie: już jest moja. Tymczasem chodzi o to, by przypominać sobie wzajemnie, że to wspaniałe, że mamy siebie, ale to nie jest nam zagwarantowane na zawsze. [...] Osobiście uważam, że ludzie powinni brać ślub co roku, wszyscy - stwierdziła.
Choć wszystko wskazuje, że może mówić o pechu, a nawet osobistym dramacie, to dostrzega pozytywy w trwającej pandemii. Jej zdaniem przynosi ona zmiany, a "i tak mamy cudowne życie".
- Przyzwyczailiśmy się do tego, że życie musi być przyjemne i łatwe. A gdy pojawia się jakiś problem, wszyscy mówią, że to jest tragedia, że tak nie może być i chcą, by to się skończyło jak najszybciej. Pamiętam, jak zaczynał się ten rok. Mówiłam wtedy, że będzie wspaniały, bo mamy dwie dwudziestki. Czułam, że stanie się coś niezwykłego, co zmieni nas na lepsze. Myślę, że właśnie teraz to się dzieje - powiedziała Pawlikowska w rozmowie.