Edyta Górniak uciekła z hotelu w Los Angeles. Nie mogła znieść tamtejszych warunków
Edyta Górniak wkrótce zaśpiewa na koncercie w Stanach Zjednoczonych. Diwę spotkała tam nieprzyjemna sytuacja.
Piosenkarka ma za sobą intensywny rok. Zaledwie 3 miesiące temu oglądaliśmy jej trudy w zdobyciu prawa jazdy w programie "My Way". Ponadto Edyta Górniak zapowiadała, że w 2020 r. powróci do fanów z nową, długo wyczekiwaną płytą.
Mimo natłoku obowiązków 47-latka nie odmówiła Marcinowi Gortatowi udziału w jego charytatywnym projekcie. 15 lutego wystąpi na gali Polish Heritage Night 2020 w Los Angeles.
Zobacz: Górniak wspomina Walentynki: "Spędziłam ten dzień z jogą, w wyciszeniu i medytacji"
Artystka przybyła do USA na kilka dni przed planowanym koncertem. Potrzebowała czasu i spokoju, aby przygotować się do występu. Niestety na tym polu zrodził się poważny problem.
- Edi uwielbia latać do USA, bo odpoczywa tam w stu procentach. Zawsze wybiera jeden z droższych hoteli, bo chce zminimalizować ryzyko niedogodności - zdradził znajomy gwiazdy w rozmowie z portalem pomponik.pl
Niestety tym razem standard hotelu znacznie odbiegał od wymogów diwy. Edyta Górniak trafiła na głośnych towarzyszy podróży, którzy pomimo jej próśb, nie uszanowali zasad savoir vivre w przestrzeni wspólnej.
- Trafiła na huczną biesiadę - tłum ludzi bawił się przy głośnej muzyce kilka pięter niżej. Nie mogła spać. O pisaniu piosenek także nie było mowy. W takich warunkach bowiem niezwykle trudno się skupić. Prosiła dwa razy pracowników hotelu, aby coś z tym zrobili. Niestety, prośby nie pomogły - relacjonuje informator.
Gwiazda straciła cierpliwość. Stwierdziła, że takie warunki nie są na jej nerwy i w pośpiechu spakowała swoje rzeczy oraz wymeldowała się z hotelu. Przytulne schronienie znalazła w apartamencie oddalonym o kilkanaście kilometrów. Oby udało jej się odzyskać równowagę przed występem na gali.