Piosenkarka twierdzi, że jej amerykański sen się spełnił
Edyta Górniak w 2016 roku podjęła decyzję o przeprowadzce do USA. Chciała w ten sposób uchronić dorastającego syna przed piętrzącymi się w Polsce problemami. Artystka i nastolatek faktycznie odżyli za oceanem. Piosenkarka musi jednak płacić wysoką cenę za anonimowość i wolność. Jak długo będzie sobie mogła na to pozwolić?
Górniak przeprowadziła się do Los Angeles w październiku 2016 roku. Miała dość ciągłego życia pod ostrzałem fotoreporterów. Zbiegło się to w czasie również z procesem przeciwko dziadkom Allana oraz wyjściem z aresztu na przepustkę jego ojca, Dariusza K. Media rozpisywały się na temat potencjalnego spotkania chłopca z oskarżonym o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym tatą. Edyta nie ukrywała, że wyjazd do USA był formą ucieczki.
- Allan jest tam zupełnie inny, rozluźnia się. Tam zrzuca swój bagaż życiowych doświadczeń, trudnych emocji, które tu nie towarzyszą mu na co dzień, ale gdzieś go ukształtowały. Tam nikt nie wie o tych ciężarach. On nie musi chować wstydu, nikt nie wytyka go palcami. Od rana do wieczora chce coś robić. Gra na fortepianie, rysuje. Otwiera się, jest kreatywny, bo czuje się tam bezpieczny. Obserwuję to jako mama - tam nie ma tego ciężaru w sercu, który miał tutaj. W szkole jest jedynym dzieckiem z Polski, więc wszyscy pytają go na przykład o papieża. O mnie nie pytają, tam mnie nikt nie zna, co jest wspaniałe - mówiła wtedy.
Nie sądziła pewnie wówczas, że przyjdzie jej za ten komfort sporo zapłacić.
Wydatków nie brakuje
"Show" ustalił, że piosenkarka wynajmuje w Los Angeles niewielki dom, ale co miesiąc musi płacić za niego 4500 dolarów, czyli ponad 16 tysięcy złotych. Do tego dochodzi prywatna, katolicka szkoła Allana.
Górniak ma spore oszczędności, ale w ostatnim czasie nie pracuje, więc pieniędzy tylko ubywa. Ostatnie duże pieniądze Górniak zarobiła w 2012 roku, gdy wzięła udział w reklamie banku. Mówiło się, że zainkasowała za to 900 tysięcy złotych. 300 tysięcy złotych dostała za bycie jurorką w "The Voice of Poland", ale edycja z jej udziałem skończyła się w 2015 roku. Z kolei ostatnia płyta artystki wyszła pięć lat temu.
Czy faktycznie jest aż tak źle?
Dwutygodnik z pomocą Karoliny Korwin-Piotrowskiej próbuje również udowodnić, że Górniak nie gra koncertów, a jej przyjazdy do Polski to tylko wydatki.
- Poszła na łatwiznę i została celebrytką, znaną głównie jako mama Allana Krupy - twierdzi dziennikarka.
Z naszych informacji wynika, że tylko w maju Edyta zagrała 5 koncertów - w Warszawie, dwa w Krakowie i jeden w Poznaniu, a bilety lotnicze dostała od organizatorów w ramach zaproszenia.
Czy przyjaźń z Joanną pomoże?
W mediach pojawiły się informacje, że budżet Edyty podreperuje reality-show Joanny Krupy, w którym piosenkarka ma wystąpić jako nowa przyjaciółka modelki.
- Z tego co wiem, to jest to tylko w kwestii marzeń - powiedziała "Show" Karolina Korwin-Piotrowska.
Wygląda również na to, że Górniak nie ma szans na karierę muzyczną za granicą.
- Jest utalentowaną piosenkarką, ale w USA mamy ich wiele. Młodych, pełnych energii i w 100 procentach oddanych zawodowi. Nie wierzę, że Górniak jest odpowiednią artystką, w którą warto zainwestować. Jest sławna w Polsce, i po co to zmieniać. Ma tam swoich fanów. W USA, by uczynić ją sławną, trzeba by zainwestować duże sumy pieniędzy. Nie sądzę, żeby David Foster mógłby jej w tym pomóc - powiedział dwutygodnikowi agent gwiazd z Los Angeles, John Comen.
Zostanie tam na stałe?
Wygląda na to, że Edyta nie radzi sobie w USA tak źle, jak opisuje to magazyn "Show". Nie można jednak powiedzieć, że jej życie za granicą to pasmo sukcesów. Czas pokaże, czy będzie ją stać, by zostać tam na stałe.